Chodzi o lemoniadę John Lemon, której nazwa za bardzo kojarzyła się z osobą zmarłego w 1980 roku Johna Lennona, męża Yoko Ono i współtwórcy Beatlesów.
Wdowa po Chesterze Benningtonie publikuje film nakręcony tuż przed śmiercią męża
Sprawa mogła trafić do sądu, jednak producenci zdecydowali się na pozasądową ugodę w ramach której zmienią nazwę swojego napoju na On Lemon. Jak twierdzą prawnicy, producenci mieli 70% szans na wygranie sprawy z Yoko Ono, gdyż nigdy nie reklamowali swoich napojów wizerunkiem Johna Lennona ani Beatlesów, a nazwa ich towaru jest zastrzeżona, jednak sami zdecydowali się na ugodę. Dlaczego? Robert Orszulak w rozmowie z portalem Silesion mówi:
[Sprawa] wiąże się z ogromnymi kosztami, na które nas nie stać. W czasie trwania procesu, sąd w Hadze mógł zablokować naszą produkcję. Nikt nie mógł zagwarantować ile to potrwa. Nie stać nas było na długoletni proces, na zabezpieczenie produkcji, bo nie dysponujemy środkami w wysokości kilkuset tysięcy euro.
Kapitał spółki produkującej napój John Lemon to 5000 złotych. Kapitał Yoko Ono szacuje się na 500 milionów dolarów.
W pozwie Yoko Ono zaznaczyła, że dba o dobre imię swojego męża, jednak producenci napoju twierdzą, że kampania wymierzona w ich firmę była agresywna:
Nie wiemy czy to pomysł samej Yoko Ono, czy reprezentujących ją prawników, ale pomimo zapewnień, że nie chcą zniszczyć naszej firmy, wszystkie działania zmierzały tylko w tym kierunku
– mówią w rozmowie z portalem „Silesion”.
Z półek sklepowych zniknie co prawda etykieta John Lemon, ale sam napój zostanie.
Dla nas zawsze najważniejsza była jakość produktu, ona się nie zmienia kompletnie
– mówi producent napoju, który teraz będzie znany pod nazwą On Lemon.
rf