Jak możemy przeczytać dziennikarze ujawnili, że Tidal jest winny pieniędzy trzem głównym międzynarodowym firmom fonograficznym. To jednak nie koniec. Mniejsze i mniej znane wytwórnie również narzekają na brak wywiązania się ze swoich obowiązków serwisu streamingowego.
Lamb of God wykonali utwór Bad Brains
Sveinung Rindal, szef firmy dystrybucyjnej Phonofile (filia Sony), powiedział norweskiemu dziennikowi:
Prawdą jest, że są opóźnienia w płatnościach od Tidal.
Natomiast dyrektor generalny niezależnej norweskiej wytwórni Propeller Records, Frithjof Boye Hungnes, twierdzi, że nie dostali oni pieniędzy, w związku ze streamingiem, od października ubiegłego roku.
W ubiegłym roku strona internetowa Digital Music News postanowiła sprawdzić, który z serwisów streamingowych płaci najwięcej artystom za jedno odtworzenie. Na pierwszym miejscu znalazł się Napster ($0.0167 za odsłuch), a tuż za nim właśnie Tidal ($0.0110). Co ciekawe, pomimo zdecydowanie większej liczby użytkowników, słabsze stawki oferuje chociażby Spotify czy Apple Music.
Problemy, problemy, problemy…
Ostatnio także ta sama gazeta poinformowała, że Tidal manipulował odsłuchami płyt. Sprawa – tak naprawdę – dotyczy dwóch krążków: „The Life Of Pablo” Kanye Westa oraz „Lemonade” Beyonce. Tak sztucznie wzmożony ruch – rzecz jasna – generował znacznie większe przychody dla tych artystów, a odbywało się to kosztem innych artystów, gdyż wpływy rozdzielane są proporcjonalnie z jednej puli.
Sprawie pikanterii dodaje fakt, że – przypomnijmy – właścicielem Tidala jest Jay-Z, prywatnie mąż Beyonce i przez wiele lat jako Roc-A-Fella wydawca płyt Westa.
Przedstawiciele Tidala odpierają te zarzuty, twierdząc, że artykuł jest oszczerczy, a gazeta „Dagens Næringsliv” już wcześniej publikowała na ich temat szkalujące artykuły, nazywając jednego z ich pracowników „oficerem izraelskich służb wywiadowczych”, zaś właściciela (czyli rapera Jaya-Z) „dilerem cracku”.
szy