Steven Wilson jest znany z tego, że bardzo ceni swoją prywatność, a na koncertach wytwarza niezwykle intymną więź ze słuchaczami. By relacje muzyk-fan zachować w najczystszej postaci, management artysty postanowił podczas wrocławskiego koncertu wprowadzić całkowity zakaz wnoszenia jakichkolwiek aparatów fotograficznych. Wszystko po to, by widzowie mogli delektować się dźwiękami muzyki i zachować je w pamięci w formie wspomnień, a nie na zdjęciach, czy nagraniach wideo.
Rozdajemy bilety na koncerty Body Count [KONKURS]
Sprawę komentuje Janusz Stefański z agencji Prestige MJM, organizatora koncertu:
Podczas występu artysty będzie obowiązywać absolutny zakaz fotografowania, filmowania oraz rejestrowania dźwięku. Dotyczy to zarówno aparatów fotograficznych, jak i telefonów komórkowych oraz wszystkich tego typu urządzeń. W przypadku naruszenia zasad, trzeba się liczyć z przymusowym opuszczeniem Hali Stulecia. Musimy zaakceptować prośbę artysty i o to samo proszę jego polskich fanów, którzy wybierają się za miesiąc na koncert do Wrocławia.
Steven Wilson wystąpi 12 lipca 2018 roku we wrocławskiej Hali Stulecia.
Podobnie jak White…
Wilson nie jest pierwszym muzykiem, który od słów przeszedł do czynów w sprawie walki z wszechobecnymi komórkami i aparatami na koncertach. Nie tak dawno Jack White ogłosił trasę po Europie – w tym aż cztery koncerty w Polsce – i również zakazał wnoszenia urządzeń rejestrujących. Regulamin mówi jasno:
Po dotarciu do obiektu, wszelkie telefony, a także urządzenia nagrywające zostaną zamknięte w futerałach Yondr, które otworzyć będzie można po koncercie. Będziecie mogli trzymać telefon przy sobie, a jeśli zajdzie potrzeba dostać się do niego w specjalnej strefie usytuowanej w lobby.
Swoją decyzję muzyk uzasadnił w ten sposób:
Dzisiaj ludzie nie potrafią klaskać, bo mają w rękach telefony. Ja nie mam setlisty. Nie mówię tych samych rzeczy na każdym koncercie. Jeśli ludzie nie potrafią mi oddać energii to może marnuję czas?
Były lider The White Stripes broni tego pomysłu i z niego – w najbliższym czasie – nie zrezygnuje. W wywiadzie dla „Toronto Star” powiedział:
Chodzę do kina, wszyscy wyłączają telefony. Idę do filharmonii, nie ma telefonów. Kościół? Żadnych telefonów. Są takie miejsca, w których już to się dzieje. Spróbujmy więc podczas rockowego koncertu. Zobaczymy co się stanie. Chcę, aby ludzie żyli tym momentem. To zabawne, że najprostszym sposobem na zbuntowanie się, jest nakłonienie ich, aby wyłączyli swoje telefony. Jeśli telefon jest dla ciebie aż tak ważny, że nie możesz bez niego żyć przez dwie godziny, to… nie wiem. Może czas spotkać się z terapeutą.
Podobną politykę stosuje chociażby zespół A Perfect Circle.
mg