Opublikowany kilka tygodni temu nowy album Stevena Wilsona budzi skrajne emocje. Artysta reaguje na krytykę ze strony niektórych fanów.
Steven Wilson postanowił spróbować czegoś nowego i na swojej płycie „The Future Bites” sięgnął po takie gatunki jak synth-pop czy elektronikę. Nie wszystkim fanom jego twórczości przypadło to do gustu.
Nie ma wątpliwości co do tego, że Steven Wilson lubi podążać swoimi ścieżkami niezależnie od konsekwencji. Ale jego ostatni album – opublikowany pod koniec stycznia „The Future Bites” – był sporym muzycznym eksperymentem, na który część fanów nie była gotowa. Pojawiła się ostra krytyka, że muzyk zaczął tworzyć muzykę popową.
Oto, jak odpowiedział na te zarzuty w rozmowie z Fredem Simoneau:
Dla ludzi, którzy woleliby słuchać – a mówię tutaj o naprawdę małej grupce osób, której nie chcę obrażać, ale pewnie i tak to zrobię – rocka progresywnego trzeciej kategorii, niż pierwszorzędnej muzyki innego gatunku, nie mam zwyczajnie czasu.
Nie mam czasu dla takich ludzi. Nie rozumiem po prostu, jak można słuchać kiepskiego zespołu grającego rocka progresywnego, niż na przykład wspaniałego zespołu popowego czy jazzowego.
Poznałem kilka takich osób. Są one w mniejszości, ale zawsze najgłośniej krzyczą w mediach społecznościowych. Robią to, ponieważ wydaje im się, że są autorytetami, a dodatkowo są snobistyczni.
Steven Wilson dodał, że ma świadomość, że takie zachowanie bierze się z tego, że rock progresywny został zmarginalizowany, ale wciąż nie rozumie, jak nagranie płyty popowej może być traktowane jako zdrada ideałów.
Artysta i jego nowy album „The Future Bites” jest głównym daniem lutowego „Teraz Rocka”, który dostępny jest już w sprzedaży.
LUTOWY TERAZ ROCK – KUP ONLINE