W trakcie pracy nad najnowszą płytą St. Vincent chętnie sięgała po halucynogenne grzybki. Po co?
St. Vincent niedawno powróciła z albumem „All Born Screaming”. Artystka, którą Mike Kerr z Royal Blood nazwał najlepszą współczesną gitarzystką, podczas prac nad albumem zażywała halucynogenne grzyby i tańczyła w studiu. Dlaczego?
W wywiadzie dla „Teraz Rocka” powiedziała:
Nie tripuję, ale odkryłam, że mikrodawkowanie bardzo mi służy. Nie mam odlotu, ale mogę spojrzeć na problem inaczej. Ten okrągły kołek nie chce wejść w kwadratową dziurę! A gdy wezmę grzybki zauważam, że mogę go włożyć inaczej albo że okrągły kołek w ogóle nie jest mi potrzebny. Patrzę z zupełnie innej perspektywy, znacznie szerszej.
O samym albumie zaś powiedziała:
Uważam, że to płyta, której fajnie się słucha. Jest emocjonalnie bezpośrednia, ale też perfekcyjna brzmieniowo. Bardzo ciężko pracowałam nad brzmieniem, aranżacjami. Próbowałam znaleźć dźwięki, które mnie poruszą i przekażą to, co mam w głowie.
Cały wywiad z artystką znajdziecie w czerwcowym numerze „Teraz Rocka”.
CZERWCOWY TERAZ ROCK – KUP ONLINE