Z ciekawym pytaniem podczas niedawnego wywiadu zmierzyć musiał się wokalista Judas Priest, Rob Halford.
Frontman zespołu Judas Priest był ostatnio gościem w UCR Podcast, gdzie odpowiadał na wiele pytań dotyczących byłej i bieżącej działalności zespołu.
W pewnej chwili pojawiło się ciekawe pytanie, na które Halford postanowił wyczerpująco odpowiedzieć. Miał wskazać album Judas Priest, który nie spotkał się wystarczająco dużym zainteresowaniem, choć w jego opinii na takowe zasługiwał:
Świetne pytanie. Ten album to „Point of Entry” [z 1981 roku], na którym znalazło się kilka świetnych utworów… Myślę o „Don’t Go” czy „Turning Circles” (…) To był okres, w którym w jednym roku wyruszaliśmy w trasę i jeszcze nagrywaliśmy płytę. Obecnie mój mózg nie bardzo potrafi to przetworzyć, ale tak właśnie było (…) Słuchając piosenek z „Point od Entry” dostrzeżesz, że zespół miał pomysł na opowiedzenie pewnej historii i nie bał się muzycznych eksperymentów, próbowania wszystkiego po trochu. Oczywiście „Turning Circles” to nie „Painkiller”, ale to nadal Judas Priest. W mojej ocenie to album, któremu warto dać szansę; prawdopodobnie bardziej, niż niektórym z dyskografii.
Album „Point of Entry” opublikowany został pomiędzy świetnymi i dużo bardziej docenionymi „British Steel” oraz „Screaming for Vengeance”. Nie ma wątpliwości, że pod koniec lat 70. i na początku 80. zespół Judas Priest był w wybornej formie.