Po ponad ćwierć wieku tekst utworu „Na co komu dziś” wywołał niemałe kontrowersje. O komentarz poproszeni zostali Janusz Panasewicz i menedżer zespołu Lady Pank, Maciej Durczok.
List jednego z czytelników „Wysokich obcasów”, który zasugerował, że grany regularnie w radiu utwór „Na co komu dziś” promuje pedofilię, spotkał się ze sporym poruszeniem. Chodzi o ten fragment opublikowanego ponad 25 lat temu utworu:
Chciałem być sobą za wielką wodą
Na czekoladę poczułem chęć
Była namiętna, bardzo nieletnia
I dobrze znała refrenu sens
Zdaniem autora listu w czasach, gdy toczona jest walka z pedofilią, tekst o „bardzo nieletniej” dziewczynie powinien być piętnowany, a piosenka powinna zniknąć z anten radiowych.
O tekst utworu zapytany przez Gazeta.pl został wokalista Lady Pank, Janusz Panasewicz:
To jest piosenka sprzed ponad 20. Ja nie będę komentował czegoś, co odbyło się 15 czy 20 lat temu. I piosenki, do której nie napisałem tekstu. Nie znam kontekstu sprawy, więc nie chcę się wypowiadać.
– zakończył.
Dziennikarze zapytali również o całą sprawę menedżera Lady Pank, Macieja Durczoka, który również powiedział krótko:
Piosenka Lady Pank „Na co komu dziś” ma 26 lat i do dziś jest jedną z najczęściej odtwarzanych polskich piosenek w stacjach radiowych. Istotnie, tekst jest być może kontrowersyjny, ale z całą pewnością należy traktować go jak fikcję literacką.
Warto przypomnieć, że muzykę do „Na co komu dziś” skomponował Jan Borysewicz, natomiast tekst napisał Bogdan Olewicz, który ma na swoim koncie wiele ponadczasowych przebojów – chociażby „Autobiografię” czy „Nie płacz Ewka”. Wzbudzające kontrowersje kompozycja znalazła się na opublikowanej w 1994 roku płycie „NANA”.
fot. Itokyl (Creative Commons 4.0)