Zespół Nergala i Johna Portera ogłosił w końcu daty polskich koncertów. Po bardzo dobrze przyjętej trasie zagranicznej (m.in. wyprzedany koncert w Londynie), na jesień grupa Me And That Man zagra 13 koncertów nad Wisłą w ramach trasy promującej debiutancki krążek „Songs Of Love And Death”.
Steven Wilson ponownie wystąpi w Polsce
Trasa po Polsce wystartuje 21 września i potrwa do 8 października. Tak prezentuje się cała rozpiska koncertowa:
- 21.09 Toruń, Lizard King
- 22.09 Zielona Góra, Kawon
- 23.09 Katowice, Fabryka Porcelany
- 24.09 Wrocław, Zaklęte Rewiry
- 28.09 Poznań, Aula Artis
- 29.09 Warszawa, Palladium
- 30.09 Gdańsk, Teatr Szekspirowski
- 1.10 Szczecin, Sala Koncertowa
- 4.10 Bielsko Biała, Galeria BWA
- 5.10 Kraków, Teatr Variete
- 6.10 Rzeszów, Lukr
- 7.10 Łódź, Wytwórnia
- 8.10 Białystok, Zmiana Klimatu
Jak informuje obóz Me And That Man, podczas wrześniowo-październikowej trasy nie zabraknie także muzycznych niespodzianek w setliście.
Przyjęcie „Songs of Love and Death” w kraju przekroczyło nasze najśmielsze oczekiwania! Po europejskich koncertach na których dotarliśmy się jako zespół, jesteśmy gotowi na kolejną rundę, tym razem w Polsce! W tej sposób pragniemy podziękować wszystkim wam za wsparcie, które daliście Me And That Man! 13 sztuk w kluczowych miejscach na krajowej mapie… 13 sztuk pełnych pasji i prawdziwego rock and rolla! Nie możemy się już doczekać!
– w ten sposób na nadchodzące koncerty w naszym kraju zaprasza Nergal.
Na oficjalnym profilu zespołu na Facebooku pojawiła się także wideo zapowiedź tej trasy:
Debiutancki album „Songs Of Love And Death”, który ukazał się 24 marca w Polsce nakładem Agory, a zagranicą – Cooking Vinyl, zebrał bardzo pochlebne recenzje, zarówno ze strony fanów (płyta zadebiutowała na trzecim miejscu na polskiej liście sprzedaży), jak i dziennikarzy muzycznych – w Polsce i zagranicą. Robert Filipowski, w marcowym numerze „Teraz Rocka”, przyznał płycie 4,5 gwiazdki i pisał o niej następująco:
Myślę, że łatwiej w twórczości Me And That Man odnajdą się fani Portera, znający choćby jego album Honey Trap, niż fani Behemotha, ale do Songs Of Love And Death warto podejść bez żadnych uprzedzeń, bo sama muzyka potrafi przynieść tyle znakomitych emocji, że wcześniejsze dokonania obu artystów nie są w stanie przyćmić jej walorów. Z mozaiki rozmaitych inspiracji artyści stworzyli przekonującą całość, daleko wykraczającą poza modne obecnie za Atlantykiem neobluesowe czy alternatywno-folkowe brzmienia. Nie rewolucyjną pod względem brzmienia, ale wymykającą się ścisłemu zaszufladkowaniu, nie tak przestylizowaną, jak na przykład dokonania King Dude, lecz bliższą tradycji rocka, z której wcześniej pełnymi garściami czerpali i The Rolling Stones, i The Doors, i Led Zeppelin.
Całość recenzji albumu „Songs Of Love And Death” znajdziecie również na naszej stronie internetowej, w zakładce „recenzje”.
Me And That Man: „Ain’t Much Loving”
szy I fot: Oskar Szramka