Film „The House That Jack Built” Larsa Von Triera wywołał kontrowersje na festiwalu w Cannes. W trakcie projekcji salę opuściło ponad 100 osób, ale ci co dotrwali do końca, nagrodzili reżysera kilkuminutową owacją na stojąco.
Guns N' Roses wydłużają trasę koncertową
Opowiadający o seryjnym mordercy film zawiera brutalne sceny. W jednej z nich, grany przez Matta Dillona bohater zabija dzieci. W krytycznych opiniach po projekcji padały takie słowa, jak „okropny, pretensjonalny, przyprawiający o mdłości, okrutny, żałosny”. Jedna z osób napisała na Twitterze:
Wyszłam w trakcie premiery filmu Von Triera w Cannes. Oglądanie zabijanych dzieci to nie sztuka ani rozrywka.
Lars Von Trier czuje się jednak zadowolony z takiego przyjęcia. A nawet trochę się niepokoi, że wywołane przez niego kontrowersje były zbyt małe. W wywiadzie dla „Cineuropa” duński reżyser powiedział:
Jeśli wszyscy cię kochają, znaczy, że poniosłeś porażkę. Nie jestem pewien, czy byli wystarczająco oburzeni. Jeśli film zdobędzie zbyt dużą popularność, będę miał problem. Ale przyjęcie było chyba prawidłowe.
Reżyser dodał:
Trochę się znam na psychopatach. Nigdy nikogo nie zabiłem. Jeśli to zrobię, ofiarą padnie pewnie dziennikarz.
Zupełnie inaczej niż większość osób, film odebrał obecny w Cannes reżyser Gaspar Noé, autor takich filmów jak „Nieodwracalne” i „Wkraczając w pustkę”. W wywiadzie dla „Vulture” o „The House That Jack Built” powiedział:
Był przezabawny. Lars Von Trier ma bardzo surowe poczucie humoru, ale film bardzo mi się podobał. Był mroczny, jak filmy Todda Solondza. Wszystkie sadystyczne sceny były tak zabawne, że nie mogłem przestać się śmiać. Ludzie się na mnie gapili.
Film „The House The Jack Built” ma trafić na ekrany kin jeszcze w tym roku.
rf | fot. Siebbi