W comiesięcznym felietonie Posłuchaj to do Ciebie, Kazik kontynuuje opowieść o pracownikach technicznych Kultu:
„Na początku mój zespół macierzysty nikogo takiego nie miał. Jechaliśmy na koncert i brało się tego, co był akurat ze sprzętem. Czasem mieliśmy komfort wyboru (przeważnie gdy graliśmy w rodzimym mieście) i wtedy Kufir czy Brylu wyczarowywali z naszego grania brzmieniową perełkę. Częściej jednak zaliczane były wpadki, bo nie każdy, kto miał sprzęt nagłaśniający, umiał obsłużyć konsoletę. Do tego mało jest w naszym kraju większych sal, które przystosowane by były do słuchania i grania muzyki. Stąd kłopoty mają z nimi i stali akustycy, nie mówiąc już o przypadkowych…”
Całość w numerze "Teraz Rock" z października 2010.
red
KOMENTARZE