Wspomniany artykuł obejmuje „używanie słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym”, za co grozi grzywna lub ograniczenie wolności. O które słowa Jurka Owsiaka chodzi? Twórca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i Przystanku Woodstock wyjaśnia:
Do głowy by mi nie przyszło, że po naszym ostatnim koncercie, utwór tradycyjnie wykonywany przez Piotra Bukartyka, uczestników i mnie będzie przedmiotem tego oskarżenia. Oskarżenie dotyczy tego, że podczas wykonywania tego utworu użyłem kilku słów niecenzuralnych.
Owsiak nie dopuścił się żadnych ataków personalnych, ale faktycznie z jego ust padały niecenzuralne słowa i zwroty, jak chociażby „pie***lić polityków” czy „czy wy macie ku**a serce do ludzi?”. Tłum klaskał, ale – zdaniem sądu – Owsiak przesadził, dlatego musi odpowiedzieć za to, co zrobił na woodstockowej scenie.
Dowodami w sprawie są nagrania z monitoringu, który przez cały czas pracował na tegorocznym Przystanku Woodstock, a był to efekt uznania go przez policję imprezą „podwyższonego ryzyka”. Zaraz po koncertach policja zgłosiła się po nagrania, a chodziło o poszukiwania handlarzy narkotyków, którzy prężnie działali na imprezie. Okazało się jednak, że nagrania zostały również użyte do sformułowania oskarżeń z art. 141 kodeksu wykroczeń.
W powyższym filmie Jurek Owsiak opowiada o kulisach całej sprawy. Początkowo, gdy dowiedział się o wezwaniu, nie informował opinii publicznej, ponieważ liczył, że „zwycięży rozsądek” i ostatecznie sprawa nie trafi do sądu. Śledczy byli jednak zdeterminowani, żeby wniosek przepchnąć, dlatego w Słubicach odbędzie się rozprawa. Owsiak jednak zapowiedział, że nie odpuści:
Wciąż zakładam, że rozsądek zwycięży. Pojedziemy do Słubic, gdzie sprawa będzie się odbywać. Nawet, jeśli zostaniemy ukarani mandatem, to będziemy się odwoływać.
mg