Wczoraj odbył się pierwszy z dwóch polskich koncertów Iron Maiden w ramach trasy „The Future Past Tour”. Miłośnicy brytyjskiego zespołu, którym udało się dostać na krakowską Arenę, nie powinni narzekać – perełki w koncertowej setliście poszły w parze z jakością przedstawienia.
Już po pierwszym koncercie wiedzieliśmy, że Iron Maiden zaszaleli z setlistą. Wiadomo bowiem, że jak wybrali określoną pulę piosenek, to będą ją ogrywać we wszystkich miejscach trasy koncertowej. Miłośnicy płyty „Somewhere in Time” mogli więc zacierać ręce. Zespół nieco o niej ostatnio zapomniał, a teraz postanowił zaprezentować aż pięć pochodzących z nich utworów – z „Alexander the Great” na czele.
W krakowskiej Tauron Arenie było naprawdę tłoczno. Płyta pękała w szwach, na trybunach z trudem dało się dostrzec pojedyncze wolne miejsca. Wszyscy czekali na pojawienie się gwiazdy wieczoru. Jako support zaprezentowali się członkowie The Raven Age. Niezła rozgrzewka, ale bądźmy ze sobą szczerzy – wszyscy czekali na Steva’a i spółkę. Z kasety odegrano „Doctor Doctor” i kawałek z „Blade Runnera”. Bez zaskoczeń, choć emocje rosły. Trzeba przyznać, że pierwsze uderzenie mogło być dla niektórych nokautujące – „Caught Somewhere in Time” pojawiło się na koncertowej setliście pierwszy raz od 1987 roku. Wybrzmiało świetnie!
Podobnie jak kolejny utwór, czyli „Stranger in a Strange Land”. Podczas krakowskiego koncertu zespół zaprezentował pięć utworów z płyty „Senjutsu”. Nie wszystkie wywołały większe emocje wśród fanów, choć w mojej ocenie „Hell on Earth” okazał się bardzo udanym utworem otwierającym bis.
Zanim jednak o bisie, warto przywołać najważniejsze momenty głównej części koncertu – „The Prisoner”, „Can I Play With Madness”, „Alexander the Great” oraz „Fear of the Dark” wprawiły tłum w koncertową ekstazę. Wszystko brzmiało potężnie, a akustyka krakowskiej hali ponownie okazała się kluczem do sukcesu. Bruce wokalnie „wyrabiał” naprawdę dobrze, okazjonalnie zagadując fanów. Jak zawsze kipiał energią, biegając po dwupoziomowej scenie. To pozycja obowiązkowa każdego koncertu Ironów! Podobnie jak odegrany na zakończenie głównego setu klasyczny „Iron Maiden”.
Wracając do bisu, po „Hell on Earth” zespół sięgnął po dwie klasyczne kompozycje – „The Trooper”, przy którym publika szalała bez opamiętania, a także znakomite „Wasted Years”, które na potrzeby godnego zakończenia rozciągnięto w czasie. Zespół, po naprawdę udanym koncercie, wylewnie podziękował za wsparcie ze strony fanów.
Członkowie Iron Maiden byli pełni energii i radośni, wszyscy w świetnej formie – zarówno koncertowej, jak i fizycznej. Kiedy dodamy do tego naprawdę ciekawą setlistę, mówić możemy o jednym z najlepszych tegorocznych koncertów. A przecież konkurencja była spora!
Obszerniejszą relację z krakowskiego koncertu Iron Maiden znajdziecie w lipcowym „Teraz Rocku”.
Wszystko o Iron Maiden znajdziesz w naszym Wydaniu Specjalnym poświęconym zespołowi.
IRON MAIDEN WYDANIE SPECJALNE – KUP ONLINE