Chyba nie ma osoby, która po koncercie grupy metalowej, nie zadawała sobie pytania w rodzaju: dlaczego wokalista nie ma problemów z gardłem po takim wysiłku? Albo: jak oni to robią, że potrafią dwie godziny śpiewać i potem wrócić do porządku dziennego, oczywiście bez kłopotów z głosem? W końcu otrzymaliśmy na to odpowiedź.
Album „Brave New World” Iron Maiden kończy 17 lat
Profesor Krzysztof Izdebski z Pacific Voice & Speech Foundation, który specjalizuje się w pracy z pacjentami mającymi problem ze swoimi strunami głosowymi, postanowił bacznie się tej sprawie przyjrzeć. Przeprowadził bowiem specjalne badania odnośnie stosowanych przez metalowców technik wokalnych.
Izdebski, aby móc przeprowadzić ten eksperyment, musiał użyć kamery z możliwością nagrywania z prędkością 16 tysięcy klatek na sekundę. Została ona umieszczona w gardle wokalisty. Dzięki temu okazało się, że stosują oni technikę, która jest czymś naturalnym dla małych dzieci.
Niemowlęta wydają różne dźwięki: krzyk, growl, dźwięki na wdechu, dźwięki wysokie, gwizdy czy dźwięki niskie. To wszystko znamy więc od początku. Posiadamy takie umiejętności, które później, jakimś cudem, tracimy, a pacjenci, którzy cierpią, nie potrafią się tego nauczyć
– wyjaśnia profesor Izdebski.
Metalowcy śpiewają więc w taki sposób, że struny głosowe nie uderzają o siebie, dlatego też nie dochodzi do żadnego uszkodzenia.
Na obrazach, które nagraliśmy, widać dokładnie […] że struny głosowe wówczas wibrują, ale się nie stykają, a wszystko co znajduje się nad nimi […] zasadniczo tańczy i wibruje, tworząc wibracje oraz akustyczna orkiestrację. Obszar nad strunami głosowymi jest bardzo elastyczny, a powietrze, które przez niego przechodzi, powoduje turbulencje, które z kolei wytwarzają dźwięk
– dodaje.
W poniższym filmiku możecie zobaczyć, jak to wszystko wyglądało i co profesor Krzysztof Izdebski ma jeszcze w tym, jakże, ciekawym temacie do powiedzenia.
szy
