Różne są powody rozstań muzyków z zespołami. Ale w tym przypadku poszło o solówkę.
W wywiadzie dla „Guitar World” Dave Mustaine wspomina, jak z powodu solówki na płycie „Risk” z 1999 roku doszło do rozstania gitarzysty Marty’ego Friedmana z Megadeth.
Mustaine mówi:
Zawsze uważałem, że gitarzysta powinien móc zagrać taką solówkę, jaka jego zdaniem jest najlepsza w piosence. Jeśli ktoś zagra coś, co nie pasuje, mogę dać parę sugestii. Jeśli to nie zadziała, mogę powiedzieć: „Dobra, chcę, żebyś zagrał tak”. A jeśli solówka w ogóle nie pasuje, sam ją zagram. Tak było w przypadku „Breadline”, przez co Marty odszedł. Powiedziałem managementowi: „Macie do wyboru: Albo wyciszycie solo, albo każecie Marty’emu je nagrać od nowa. Albo sam to zrobię. A jeśli sam to zrobię, lepiej mu o tym powiedzcie”. Nagrałem więc solo i nikt go o tym nie poinformował. Gdy słuchaliśmy gotowego albumu pojawiło się moje solo, a nie Marty’ego. Łzy ciekły mu po twarzy i domyśliłem się, że nikt mu nie powiedział. Domyśliłem się, że to zapewne koniec. Widziałem, że jest wkurzony i ma dość. To nie było w porządku. Nasz management powinien mu o tym powiedzieć, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobił. To okropne, co mu zrobili.
Marty Friedman grał z Megadeth przez całe lata 90.
2 września ukaże się nowy album Megadeth zatytułowany „The Sick, The Dying… And The Dead!”.
fot. Travis Shinn