Cała historia miała miejsce podczas trasy koncertowej Iron Maiden World Slavery Tour w 1984 roku, która rozpoczęła się od pięciu koncertów w Polsce.
U2 otrzyma nagrodę Global Icon
Bruce Dickinson w „Autobiografii” tak wspomina swoją pierwszą wizytę w Polsce:
Nocowaliśmy w luksusowym hotelu w Warszawie, ale pewnego dnia obudziłem się pijany w warszawskim mieszkaniu, nie wiedząc, gdzie jestem. Dookoła sami ludzie niemówiący po angielsku. Sam jestem sobie winny, bo piłem z Howardem Johnsonem, dziennikarzem, który przyleciał, żeby zdać relację z koncertów. Jechaliśmy gdzieś i zatrzymała nas milicja. Nasi asystenci powiedzieli im, że jesteśmy Polakami, więc pozwolono nam odespać kaca w mieszkaniu, gdzie słuchaliśmy kaset nagranych z radia.
Ostre słońce sprawiało spory ból. Mieliśmy przy sobie tylko kilka złotych, gdy wyszliśmy z mieszkania. Okazało się, że jesteśmy na osiedlu wieżowców. Budynki były szare i w kiepskim stanie, kolejka ludzi czekających na tramwaj lub autobus z każdą chwilą wydłużała się. Mijało nas kilku sprzedawców warzyw jadących wozami konnymi.
Po jakiejś godzinie czekania znaleźliśmy taksówkę. Choć w zasadzie nie mieliśmy przy sobie pieniędzy, widać było od razu, że jesteśmy z zagranicy. Mimo długich włosów, zażyczyliśmy sobie kurs pod elegancki hotel. W końcu zespół nie mógł wystąpić tego dnia bez wokalisty.
Reszta odwiedzonych przez nas miast wyglądała podobnie. Zaprowadzono nas na zakupy do domu towarowego. Nie było tam za dużo do kupienia. Budynek nie zmienił się znacząco od czasów jego poprzedniego przeznaczenia na kwaterę główną Gestapo. Graliśmy między innymi w halach sportowych, a jedna z nich, Spodek, została w szalonym widzie zaprojektowana na podobieństwo wielkiego latającego spodka.
We Wrocławiu graliśmy w Hali Stulecia, co było dość przerażające.
W tej wielkiej hali z sufitu zwisała olbrzymia czerwona kurtyna, która zasłaniała sam środek kopuły. Powód szybko wyszedł na jaw. Kopułę podtrzymywał ogromny, kamienny Krzyż Żelazny.
Na zapleczu w ścianach widać było otwory służące niegdyś Gestapo do szpiegowania publiczności i pewnie także do oceniania jej entuzjazmu względem nazistowskiej szopki na scenie. Krążyła plotka, że tunele pod budynkiem sięgają 17 pięter.
To tylko fragment długiego wywodu Dickinsona na temat tej historycznej wizyty. W książce opowiada także o zabawnym „opiekunie" zespołu, Józefie, i wyznaje jak wstrząsająca była dla niego wizyta w Oświęcimiu.
„Do czego służy ten przycisk? Autobiografia” Bruce’a Dickinsona ukaże się w polskim tłumaczeniu już 22 listopada nakładem wydawnictwa SQN. Książkę można zamawiać w przedsprzedaży pod tym adresem.
rf