Perkusista Halestorm wspomniał o pewnej wydanej w tym roku płycie, od której nie może się oderwać. O jaki zespół chodzi?
Perkusista Halestorm słucha bardzo różnej muzyki, jednak ostatnio jego uwagę przykuł najnowszy album tajemniczego zespołu Sleep Token. Wydany w tym roku album „Take Me Back To The Eden” to płyta, od której nie potrafi się oderwać. Szczególne wrażenie zrobiły na nim teksty.
W wywiadzie dla „Teraz Rocka” Arejay Hale został zapytany o płyty, które go ukształtowały. Powiedział:
Na samym początku byli to Beatlesi i Led Zeppelin. Musiałbym więc pewnie wybierać między „czwórką” Zeppelinów i może Białym albumem albo Abbey Road lub Sierżantem Pieprzem. Pochłaniałem te albumy jako dzieciak. Potem zacząłem szukać własnego stylu i słuchałem nowszych rzeczy. Bardzo podobał mi się album Lateralus Tool. Ten album to kompletne muzyczne doświadczenie. Niczym współczesny The Dark Side Of The Moon. Pink Floyd też byli dla mnie ważni, mógłbym więc wskazać The Wall lub The Dark Side Of The Moon. A jednym z moich ulubionych albumów ostatnich lat jest Sour Olivii Rodrigo. To niezwykła płyta, bo zbudowana wokół jednego, powracającego tematu. Ale też mam obsesję na punkcie Take Me Back To The Eden Sleep Token. Mam go na winylu. Jeśli jedziemy z dziewczyną w podróż to słuchamy go od deski do deski. Potrafię zatracić się w tych tekstach, a dużą wagę przywiązuję do tekstów. Bardzo mnie one inspirują. Gdybym tak bardzo uzewnętrznił się w moich tekstach dla Halestorm czy Kemikalfire pewnie bym został wyśmiany. Ale gdy pracuję nad tekstami stawiam sobie wyzwanie, by podchodzić do słów w unikalny sposób. Chcę, żeby były konkretne ale też poetyckie. A istnieje cienka linia między poezją a kiczem. Mógłbym wymienić znacznie więcej płyt, choćby Born This Way Lady Gagi albo Thriller Michaela Jacksona. Staram się zachować otwarty umysł i chłonąć jak najwięcej z różnych gatunków, żebym miał się czym inspirować, gdy komponuję.
Halestorm, Black Veil Brides i Mothica zagrają w Polsce już 16 listopada 2023 roku w warszawskiej Progresji oraz 18 listopada 2023 roku w krakowskim klubie Studio. Perkusista Halestorm cieszy się na tę trasę:
Jestem podekscytowany, że w końcu możemy ruszyć z nimi w trasę. Nasze ścieżki się przecinały, graliśmy na wielu festiwalach i przyjaźnimy się od długiego czasu, ale nigdy razem nie graliśmy trasy. To jedyna w życiu okazja, żeby zobaczyć nas razem. Mam nadzieję, że się powtórzy, ale nigdy wcześniej się nie wydarzyła. Tworzymy historię. Jestem tym podekscytowany.
Halestorm już parokrotnie grał u nas i Arejay bardzo dobrze wspomina te występy:
Za każdym razem, gdy graliśmy w Polsce fani byli niezwykle głośni. To zupełnie nowy poziom jeśli chodzi o energię. Oczekuję tego samego poziomu energii. Jeden z pierwszych koncertów w Polsce daliśmy w małym klubie i był napakowany do ostatniego miejsca. Byliśmy daleko od domu i nie wiedzieliśmy, czego oczekiwać, ale polscy fani sprawili, że poczuliśmy się jak w domu. To oni byli w centrum tego show w pewnym sensie. Spodziewam się dużo dobrej energii. Cieszę się, że wracamy. Nie wiem, co sprawia, dlaczego poziom energii w Polsce jest znacznie większy niż w innych miejscach. Może to dlatego, że czujemy od ludzi wdzięczność, bo jesteśmy daleko od domu. Chcemy tam znowu być, bo uwielbiamy to miejsce. Ludzie są wspaniali. Polska wygląda inaczej niż Stany Zjednoczone jeśli chodzi o architekturę, krajobraz i styl życia. Podoba mi się tutejsza kultura. Wszystko jest niesamowite. Chcemy tego znowu doświadczyć. Fani są niezwykle wdzięczni, że przebyliśmy długą drogę, żeby z nimi być. Dla nas to wyjątkowe miejsce. Odczuwam dużą wdzięczność od fanów, a oni pewnie czują ją od nas, bo to dzięki nim tam docieramy. Moglibyśmy zagrać dla pięciu osób, gdyby było trzeba, ale fakt, że tyle osób chce naszego powrotu sprawia, że nasi agenci i cała ekipa wiedzą, że Polska to wspaniałe miejsce dla Halestorm i chcemy tam wracać częściej.