Wes Borland podczas jednego z ostatnich koncertów Limp Bizkit w Ameryce Południowej pokazał, co myśli o nachalnych fanach. Gdy jeden z nich niezapowiedziany wtargnął na scenę i w połowie utworu próbował zrobić sobie selfie z muzykami, odepchnął go. Ochrona zdołała zatrzymać jego sceniczny rajd dopiero po tej intwerwencji.
Gitarzysta ma dystans do siebie i nagranie w sieci zamieścił sam. Początkowo opisał je pytaniem: „Zrobimy sobie zdjęcie?” i kilkom diabielskimi emotkami, jednak, gdy wiele osób nie zrozumiało, o co tak naprawdę chodzi, pośpieszył z wyjaśnieniem:
Morał tej historii jest taki, aby nie wbiegać i nie atakować ludzi na scenie. Dzieje się wiele złych rzeczy podczas koncertów i jeśli nie zostałeś zaproszony, nie wiemy, jakie masz zamiary, czy jesteś pod wpływem używek, jesteś agresywny itd. Temu człowiekowi nic się nie stało. Pociągnąłem go za koszulkę i odepchnąłem ramieniem od siebie. Nie rób tego więcej. My szanujemy twoją przestrzeń i absolutnie szanujemy też ciebie.
Ma rację?
ud