Album „10,000 Days” amerykańskiej formacji Tool miał premierę 28 kwietnia 2006 roku. Po 10 latach frontman zespołu Maynard James Keenan przyznaje, że jakoś nie mogą ruszyć do przodu. A to administrator ich oficjalnej strony donosi, że popsuła się maszyna z zimnymi napojami w ich lofcie, a to, że panowie chcą na nowej płycie prześcignąć samych siebie…
W obliczu tego pewien scenariusz wydaje się coraz bardziej realny.
Wyjaśnijmy od razu: nie jest to prawdą. Maynard zdradził, skąd wzięła się ta liczba w komentarzu do DVD A Perfect Circle „aMOTION”. Wiąże się ona z jego matką Judith Marie Garrison, której dedykowane są utwory „Wings for Marie (Pt 1)” oraz „10,000 Days (Wings Pt 2)”. Kobieta po udarze była częściowo sparaliżowana i została przykuta do inwalidzkiego wózka. Od tego wydarzenia do jej śmierci minęło ok. 27 lat, czyli mniej więcej właśnie tytułowe dziesięć tysięcy dni.
Nowa płyta Tool z pewnością kiedyś powstanie, prawdopodobnie zanim minie taki szmat czasu. Na szczęście niektórzy nie wyzbyli się jeszcze nadziei, podsycanej od zeszłorocznych koncertów przez kawałek zwany roboczo „Descending”.
Fani grupy są tak spragnieni nowych dźwięków, że na „10,000 Days” doszukują się ukrytych ścieżek. Jednej z nich posłuchać można podobno, gdy połączy wspomniany już utwór „Wings for Marie” z zamykającym albumem „Viginti Tres” oraz tytułową kompozycją. Brzmi to tak:
Nie jesteśmy pewni, czy tak właśnie wymyślili to sobie muzycy… Pozostaje nam czekać na nowy album… Albo skorzystać z podróży w czasie.
Obyśmy tylko nie doczekali się realizacji takich wizji:
ud