Po koncercie The Rolling Stones w Buenos Aires członkowie ekipy zespołu wyjeżdżali z terenu imprezy z utargiem ze sprzedaży napojów, gdy napadł na nich lokalny gang. 55-letni Pedro Luis Tabares próbował uciec z ciężarówki, która znalazła się pod ostrzałem, niestety został wtedy śmiertelnie raniony. Jego szefowi, Marcelo Riverze, szczęśliwie udało się zbiec.
Argentyńska policja zatrzymała już jednego podejrzanego w tej sprawie. Zastosowano również wyjątkowe środki bezpieczeństwa wobec zespołu. Mick Jagger i pozostali muzycy strzeżeni byli pilnie przez kolejne 24 godziny. Osoba z ich otoczenia mówi „The Mirror”:
Takie rzeczy zawsze są rozważane, gdy zespół rusza w trasę. The Rolling Stones są świadomi zagrożeń, próbują je wyeliminować. Znane osoby zawsze są potencjalnymi celami, ale zespół jest bezpieczny i zawsze strzeżony przez najlepszych ludzi na świecie.
Koncert odbył się 11 lutego, jednak dopiero teraz poinformowano publicznie o tamtych wydarzeniach. Kolejny występ The Rolling Stones już jutro w Urugwaju. Oby bez żadnych bandytów w okolicy.
ud