Choć do publikacji nowej płyty Slasha zatytułowanej "World on Fire" pozostało jeszcze kilkanaście dni, nasi redaktorzy mieli już przyjemność jej posłuchania i… jest na co czekać! Robert Filipowski we wrześniowym wydaniu Teraz Rocka podjął się niezwykle przyjemnego zadania – zrecenzował najnowszy album Slasha, Mylesa Kennedy'ego i The Conspirators.
Płyta "World on Fire" zrobiła na nim ogromne wrażenie, co najlepiej udowadniają jedne z pierwszych zdań jego recenzji:
Panowie wypracowali już swój styl i teraz jedynie go doskonalą, niekiedy urozmaicają, ale nie zmieniają toru. Slash wnosi luz, który znamy od blisko 30 lat, jego riffy są pełne czadu, ale też tej charakterystycznej lekkości. Weźmy taki Wicked Stone albo Too Far Gone, w których wszechobecna gitara z polotem atakuje hardrockowymi riffami i ognistymi solówkami. Nawiązania do odległej przeszłości są, ale subtelne: 30 Years To Life zaczyna się podobnie jak Paradise City Guns N’ Roses, tyle że dochodzi riff niby-bluesowy, podany z page’owską manierą. Równie subtelnie przemycane są elementy innych stylów. Do estetyki southern rocka nawiązuje Withered Delilah. Avalon otwiera zagrywka w duchu rockabilly ożeniona z metalowym brzmieniem. Początek The Dissident brzmi jak stara ballada country grana z płyty na 78 obrotów, ale dalsza część z refrenem wypełnionym wokalizami Mylesa mogłaby trafić do repertuaru jednego z młodych zespołów inspirujących się kalifornijskim rockiem. Dirty Girl nieodległy jest od krzykliwego glam metalu.
Całą recenzję albumu, który został okrzyknięty przez nas mianem "płyty miesiąca", znajdziecie we wrześniowym Teraz Rocku, który trafił do sprzedaży w środę, 27 sierpnia.
Nowe wydanie naszego pisma znajdziecie w kioskach w całej Polsce, możecie je również dobyć drogą internetową – zwolenników wersji papierowej odsyłamy do naszego SKLEPU INTERNETOWEGO, edycja cyfrowa czeka natomiast w e-KIOSKU.
mg