Niedawno Corey Taylor potwierdził, że nagrywał z Velvet Revolver. Zaznaczył od razu, że świat prawdopodobnie nigdy tych dziesięciu utworów nie usłyszy. A to dlatego, że wokalista Slipknota nigdy nie zostanie frontmanem Velvet Revolver – ujawnił Slash podczas rozmowy z Mitchem Lafonem.
Corey przyszedł, tak jak wielu gości. Oczywiście Corey to Corey i był prawdopodobnie jednym z najlepszych. Kocham go. Po prostu myślę, że ma inny styl niż Velvet Revolver. Mimo to te utwory są fajne. Jednak jeśli zdecydujemy się coś z nimi zrobić, nagramy je na nowo. Są bardzo surowe, były nagrywane na próbę. Musielibyśmy do nich wrócić, ale nie taki mamy plan.
A co tak właściwie planuje Slash, Duff McKagan, Matt Sorum i Dave Kushner? Gitarzysta zapewnia, że zespół wciąż istnieje, mimo iż od ośmiu lat nic nie wydali.
No cóż, to aktywny projekt, tak to nazwijmy. To tylko kwestia znalezienia odpowiedniego człowieka do przewodniczenia tej jednostce. Jest to trudne, gdyż w tym tysiącleciu styl śpiewania rockmanów bardzo się zmienił. (…) Byłem ogromnym szczęściarzem, że znalazłem Mylesa [do solowego projektu] i to coś wspaniałego, że trwamy w tym. Ale tak, znalezienie szczerego, prawdziwego rockandrollowego wokalisty jest coraz trudniejsze.
Wielka szkoda, że Scott Weiland kilka lat temu się pogubił, co doprowadziło do wywalenia go z zespołu w 2008 roku. Szczerości w rockandrollowym życiu trudno mu odmówić… Poniżej „Slither” z jego udziałem z debiutanckiej płyty Velvet Revolver „Conraband” z 2004 roku.
ud