Tak w każdym razie sugeruje niemiecki tabloid „Bild”. Jeśli można mu wierzyć, prawnicy muzyków już od dwóch lat starają się dogadać w sprawie powrotu Guns N’ Roses w klasycznym składzie. Jakby bez tego łatwo było im dojść do jakiegoś porozumienia, w ostatnich miesiącach pojawił się jeszcze spory jeden problem – rozwód Slasha z Perlą Ferrar.
Pogłoski o ich separacji pojawiły się jeszcze w zeszłym roku, jednak papiery rozwodowe zdecydowali się wypełnić dopiero w styczniu tego roku. Para nigdy nie podpisała intercyzy, więc zgodnie z amerykańskich prawem Perli należy się połowa majątku. Trasa reaktywowanego Guns N’ Roses przyniosłaby sporo kasy, anonimowy informator „Bilda” donosi, że z pewnością nie zostanie ona ogłoszona przed zakończeniem sprawy rozwodowej. Nic dziwnego, że nie stanie się to jeszcze w tym roku, podczas festiwalu Soundwave w Australii. Powrót powinien być za to ogłoszony w 2016 roku.
Tymczasem perkusista Steven Adler w programie radiowym wokalisty Hatebreed „The Jasta Show” stwierdził, że nic o tej szeroko omawianej przez media reaktywacji. Nikt się z nim nie kontaktował w tej sprawie. Cieszy się za to, że Slash pogodził się z Axlem Rosem. Mówienia o powrocie Gunsów zabrania mu jakaś umowa?
Plotki nie biorą się z kosmosu, wydaje się, że jakieś poważne rozmowy naprawdę toczyły lub wciąż się toczą za kulisami. Portal alternativenation.net ujawnił niedawno (znów na podstawie anonimowego źródła), że w połowie lat 2000 oryginalnemu składowi zaoferowano kilka milionów dolarów. Zgodzili się wszyscy oprócz wokalisty, który wolał kontynuować karierę ze zgromadzonymi wtedy wokół siebie muzykami. Jak będzie tym razem, gdy obecne Guns N’ Roses się sypie?
Zanim dojdzie do ewentualnego powrotu zespołu, możecie posłuchać Slasha podczas solowego występu – już w listopadzie w łódzkiej Atlas Arenie. Bilety w sprzedaży.
ud | fot. Eva Rinaldi, CC BY-SA 2.0