Jak donosi portal tmz.com, Nick Menza zmarł w wyniku rozległego zawału serca. Koroner z Los Angeles poinformował, że śmierci muzyka była nadciśnieniowa i niedokrwienna choroba serca. Perkusista miał 51 lat. Narkotyki i alkohol nie miały żadnego wpływu – podkreśla portal. Były perkusista Megadeth był podobno czysty od ośmiu lat.
Fan obecny na koncercie, podczas którego doszło do tragedii, relacjonuje:
Wyglądało to jak jakiś napad, Nick przestał oddychać. Dwóch gości podbiegło i rozpoczęło resuscytację, wykonywali ją, aż do przyjazdu karetki. Próbowali ratować go przez ponad 25 minut, otrzymał zastrzyki adrenaliny, trzy razy użyto defibrylatora i cały czas prowadzono resuscytację.
Nick Menza zmarł 21 maja 2016 roku podczas występu grupy Ohm w Studio City w Kalifornii. Niecałe dwa tygodnie przed śmiercią w wywiadzie opowiadał, że tęskni za wielkimi koncertami. Dave Mustaine w trakcie pierwszego występu Megadeth po jego odejściu uhonorował go dwukrotnie. W mediach społecznościowych o perkusiście pisali także inni obecni i byli muzycy tej formacji.
ud