Phil Rudd jesienią 2014 roku trochę narozrabiał. Współpracownikowi groził śmiercią, a policja podczas zatrzymania znalazła w jego domu narkotyki. Sąd skazał go na osiem miesięcy aresztu domowego i wysłał na odwyk od alkoholu. O wydarzeniach ostatnich dwóch lata były muzyk AC/DC opowiada teraz gazecie „New Zealand Herald”.
Zachowuję się już całkiem dobrze. Próbowałem nawet rzucić papierosy, ale nie udało się. Nie piję. Nigdy nie piłem dużo, więc nie mam z tym problemu. Ale zaprzestałem wszystkich szalonych rzeczy.
Perkusista zapewnia, że co tydzień widuje się z terapeutą i to bardzo mu pomaga.
Stało się to częścią tego, kim teraz jestem. Z pomocą. Musiałem otrzymać pomoc, by poradzić sobie z moimi sprawami. Nigdy nie czułem się lepiej w moim życiu. Fizycznie, mentalnie. Jestem teraz w najlepszej formie.
I już niedługo planuje wrócić do pracy. Na powrót do AC/DC raczej nie ma już szans – choć tutaj wszystko zależy od Angusa Younga, ten zespół bardzo się zmienił w ostatnich dwóch latach. Wpierw ze względu na zdrowie odszedł gitarzysta Malcolm Young, potem byliśmy świadkami opisanego wyżej zamieszania z Philem Ruddem. Kilka miesięcy temu zespół musiał opuścić wokalista Brian Johnson, po trasie „Rock or Bust” odpoczynek od grupy zapowiedział basista Cliff Williams…
Phil Rudd nie liczy na powrót do AC/DC, zamierza za to wyruszyć do Europy ze swoją ostatnią solową płytą z 2014 roku. Na razie w planach na Francję i Belgię, koncerty nie będą wielkie, muzyk gotowy jest nawet na granie w pubach. Tak w maju ćwiczył w swoim domu w Taurandze w Nowej Zelandii.
Nie słyszeliście jeszcze solowych dokonań Phila Rudda? Poniżej posłuchać możecie całego albumu „Head Job”.
ud