Zbliża się pierwsza rocznica śmierci wokalisty i basisty Motörhead. Jego kolega z zespołu, Phil Campbell, zapytany został o to, do czego po odejściu Lemmy’ego Kilmistera najtrudniej było mu się przyzwyczaić. Czego mu najbardziej brakuje?
Tych codziennych rzeczy. Wejścia do jego pokoju w hotelu i powiedzenia „Hej, Lemmy, idziesz dziś wieczorem do klubu?”. Spędzania z nim czasu. Dzwonienia do niego podczas trasy z pytaniem, jak się ma. Po prostu bycia z nim kumplem. Straciłem wspaniałego kumpla. Także grania z nim każdego wieczoru, krzyczenia na siebie za zbyt głośną grę.
Dużo tego, naprawdę. Byłem z nim 32 lata. Spędzałem z nim więcej czasu niż z moją żoną i rodziną. Tworzyliśmy dobrą muzykę i mam wiele miłych wspomnień. To miało miejsce i nie oddałbym tego za nic.
Muzyk wspomina Lemmy’ego każdego dnia, także wtedy, gdy rusza w trasę ze swoim zespołem Phil Campbell and the Bastard Sons. W programie „Full Metal Jackie” zdradził, że naprawdę współtworzy go ze swoimi synami.
Zawsze graliśmy razem. Teraz podczas trasy muszę się lepiej zachowywać, być tym dobrym gościem. Nie może mi odwalić. To oni teraz są od szaleństw. Wiem, że zobaczę, jak się upijają i w ogóle. Ale grać razem dobrą muzykę na scenie to coś naprawdę dobrego.
Jestem dumny z trójki moich dzieci, wszystkie bękarty [ang. bastards sons] to moi synowie, oprócz pana Neila Starra, wokalisty. Z tego, co wiem, to nie moje potomstwo. Ale trzech – tak. Mojej żonie nie podobał się pomysł zmiany nazwy z „All-Star Band” na „The Bastards Sons”. Nie odzywała się do mnie trzy dni. A to nie był mój pomysł, moje dzieci to zaproponowały. Teraz moja żona już do tego przywykła.
Przedstawmy jeszcze zatem synów Phila: Todd gra na gitarze, Dane na perkusji, a Tyla na basie.
Debiutancki minialbum Phil Campbell and the Bastard Sons ukazał się 18 listopada 2016 roku. Poniżej posłuchać możecie dwóch utworów z niego: „Big Mouth” i „Spiders”.
ud