Pod koniec stycznia były wokalista zespołu Pantera (obecnie w Down i Superjoint) Phil Anselmo narozrabiał podczas Dimebash. Kompletnie pijany wykrzykiwał coś o „białej sile” i wykonał kojarzący się nazistami gest (nagranie z tego niechlubnego występu zobaczyć możecie po kliknięciu w powyższy link). Przeprosił, ale dalej ponosi konsekwencje swego czynu.
W internecie pojawiła się petycja, by usunąć Down ze składu festiwalu Download w Wielkiej Brytanii. Decyzji jeszcze Brytyjczyków nie znamy, z występu tego zespołu zrezygnował natomiast już na pewno holenderski FortaRock. Brak tolerancji dla rasizmu wymienił także organizator odwołanego koncertu Down w rodzinnym mieście Phila – Nowym Orleanie, który miał odbyć się 8 lutego.
Phil Anselmo się załamał. Już wie, że zrobił źle. Przeprasza raz jeszcze i sugeruje muzykom swoich grup, by grali dalej bez niego.
Jestem całkowicie odpowiedzialny za błędy, które popełniłem. Mogę jedynie dać słowo, że więcej nie będę tak robił – i udowodnić to czynami, nie tylko samymi słowami.
Moi koledzy z zespołów ponoszą teraz niemiłe konsekwencje mojego zachowania i chciałbym ich teraz też publicznie przeprosić. Nigdy nie pociągnąłbym ich w dół za sobą i zasugerowałem im prywatnie, by kontynuowali grę beze mnie.
Moim największym problemem jest dogadzanie sobie alkoholem, a później wyrzucanie z siebie złośliwych, ignoranckich uwag, niegodnych ludzkiego ducha. Zmierzę się z tym problemem twarzą w twarz.
Napawa mnie obrzydzeniem to, co zrobiłem i mam teraz wstręt do siebie spowodowany ranami, które zadałem. Zdaję sobie sprawę, że żyjemy w społeczeństwie, w którym przeprosiny nie są łątwo przyjmowane albo trwa to długo, więc rozumiem, że może to trwać nawet dopóty, dopóki nie obrócę się w proch.
Z głębi mego serca, szczerze, raz jeszcze naprawdę przepraszam za ból, którego byłem sprawcą.
Na szczere przeprosiny Anselmo odpowiedział już gitarzysta Down Pepper Keenan.
Zasmuciło mnie i zażenowało zachowanie Phila Anselmo w zeszłym tygodniu. Nie pochwalam jego gestu i słów. Ta wymówka, że to był „tylko żart”, była bardzo w słabym stylu i nie do zaakceptowania.
Ta filozofia to zupełnie coś przeciwnego do tego, co ja reprezentuję. Moje serce podąża za miłością i duszą, a moją muzykę inspirują najróżniejsi ludzie i muzyczne style. Postrzegam muzykę jako dar uniwersalny i przeznaczony dla wszystkich ludzi. Jako dumny nowoorleańczyk uważam, że życiem trzeba się cieszyć w całej jego różnorodności; chodzi o łączenie ludzi, a nie ich dzielenie.
Nie będę mówił za Phila, ale znam go większość życia i wiem, że w jego sercu nie ma nienawiści, jednak mam nadzieję, że ten moment w jego życiu sprawi, że skupi teraz energię na autorefleksji i zyska inną perspektywę (…).
Odpowiedzialnością i radością płynącą z bycia artystą i muzykiem, moim zdaniem, jest umiejętność czynienia tego świata lepszym.
Przyjmuję przeprosiny Phila i wierzę, że potrafi się zmienić.
Będę z nim… jeśli będzie tego potrzebował.
Również wierzycie w Phila?
ud