Brian „Head” Welch z portalem musicradar.com rozmawiał niedawno o 10 płytach, które zmieniły jego życie. Jedną z nich była „The Paradigm Shift”, wiec od razu pojawiło się także kilka zdań o kolejnej płycie zespołu Korn.
Następczyni „The Paradigm Shift” będzie mocniejsza. Muzycy od jakiegoś czas zapowiadają powrót do korzeni. Potwierdza to teraz gitarzysta.
Nic nie daje mi większej satysfakcji niż nowa płyta, którą teraz nagrywamy. Podczas tej pracy czujemy, że jesteśmy sobą, że jako Korn wróciliśmy tam, gdzie zaczynaliśmy. Nowy album będzie agresywny. Do tej pory bawiliśmy się dobrze, siedzieliśmy razem w studiu i graliśmy przez sześć, osiem godzin dziennie. Pisaliśmy razem w studiu. Jesteśmy we wspaniałym punkcie naszej kariery. Czujemy się dobrze w Kornie.
Te pozytywne emocje zobaczyć będziecie mogli już za niecały miesiąc, na łódzkim Power Festivalu, którego jedną z gwiazd będzie Korn. Oprócz nich na scenie wystąpią też Megadeth, Sixx:A.M. oraz Scream Maker.
Innym niezwykle ważnym dla gitarzysty krążkiem jest „Master of Puppets” Metalliki.
Słyszałem wcześniej trochę thrashu i podobał mi się, ale to nie były utwory; to była po czysta agresja.
Metallica była zupełnie inna, zdaniem gitarzysty bardzo wyróżniała się na thrashmetalowej scenie.
Miała więcej melodii niż jakikolwiek inny zespół w tamtym czasie. Niesamowite konstrukcje utworów, naprawdę można było usłyszeć w tej muzyce pasję. Można było ją poczuć. To było coś więcej niż thrash. Mieli klasyczne podejście. A głos Jamesa Hetfielda na tej płycie to coś niesamowitego – melodie są niewiarygodne.
Zaczyna się od „Battery”, słuchasz tego i myślisz: „Jaki, do diabła, to rodzaj utworu?!”. Przy utworze „Master of Puppets” podobnie, całe to załamanie w środku i powrót – myślisz: „Ci faceci albo się naćpali, albo są niezłymi matematykami!”. Sposób, w jaki odliczają, jest szalony.
Wśród innych lubianych przez Head albumów znalazły się także „Facelift” Alice in Chains, „The Game” Queen, „The Number of the Beast” Iron Maiden, „Back in Black” AC/DC, „The Real Thing” Faith No More oraz „Nevermind” Nirvany. Dobry wybór?
ud