Założyciel, gitarzysta i wokalista grupy Sepultura chciałby grać znów w tym zespole razem ze swoim bratem Igorem na perkusji oraz kilkoma muzykami współtworzącymi formację w jej najlepszych latach. Czy innym jak nie wyrazem tęsknoty jest trasa rodzeństwa, podczas której grają utwory z płyty sprzed 20 lat – „Roots”? Jest jednak pewien problem.
Max Cavalera nie wierzy, by do takiego powrotu Sepultury kiedykolwiek w ogóle do tego doszło. Greckiej telewizji Metalpaths zdradza, co by zrobił, gdyby z pytaniem o reaktywację zespołu zadzwonił do niego gitarzysta Andreas Kisser.
Zrobiłbym to od razu, to byłoby wspaniałe, ale teraz nie czuję, byśmy tego potrzebowali. Trasa „Return to Roots” w pewien sposób udowodniła, że fani nie dbają o to, czy grają wszyscy z klasycznego składu Sepultury. Myślę, że oni… chcą zobaczyć mnie i Igora. Myślę, że to niemal reaktywacja – dopóki zarówno my, jak i fani się w to angażujemy. Jednak, gdyby wreszcie nadszedł ten dzień, że Andreas to powie… Nie sądzę, by to się stało, ponieważ go znam [śmiech]. Ale jeśli, to oczywiście zrobimy właściwą trasę po powrocie.
Wspomniany muzyk rzeczywiście miał trochę żalu do Maxa po jego odejściu pod koniec 1996 roku. Opowiadał o tym kilka miesięcy temu w dokumencie „Sepultura Under My Skin”.
Rok 1997 był bardzo trudny dla Sepultury. To miał być najlepszy rok, bo płyta „Roots” podbijała świat. Zagraliśmy w Europie i Ameryce Południowej, byliśmy gotowi na Australię i Japonię. Kiedy Max odszedł w grudniu 1996 roku, wszystko się rozpadło. (…) Straciliśmy management, zaufanie wytwórni. Nie straciliśmy tylko wokalisty, co samo w sobie byłoby okropnym ciosem dla zespołu, ale straciliśmy wszystko, co budowaliśmy przez 10 lat. Max wziął to, jakby to było jego, oddaliśmy mu to, tę całą wspólną pracę.
Mimo wszystko chyba żaden z muzyków – ani Max Cavalera, ani Andreas Kisser – nie mówią „nigdy”. Chcielibyście jeszcze kiedyś zobaczyć Sepulturę w klasycznym składzie czy rzeczywiście nie ma to już dla fanów znaczenia?
ud