Gdy w 2001 roku wokalista Zack de la Rocha odszedł z Rage Against the Machine, pozostali muzycy – gitarzysta Tom Morello, basista Tim Commerford i perkusista Brad Wilk postanowili grać razem dalej i znaleźć sobie nowego frontmana. Jak wiemy, dzięki podpowiedzi producenta Ricka Rubina został nim Chris Cornell z Soundgarden. Po latach okazuje się, że historia mogła się potoczyć zupełnie inaczej.
Na początku XXI wieku Alice in Chains w zasadzie nie istniało. Wokalista Layne Staley żył w odosobnieniu i zmagał się z uzależnieniem od narkotyków oraz depresją. Jego przyjaciel Morgen Gallagher ujawnił Alternative Nation, co jeszcze się wtedy działo i co mogło go uratować.
Powiedział, że zadzwonili do niego członkowie Rage Against the Machine. Zakładali nowy zespół i chcieli, aby przyszedł na przesłuchanie. Oznajmił, że wraca na odwyk, a potem pojedzie na przesłuchanie do Los Angeles.
Niestety do tego nie doszło. Wokalista nie zgłosił się na terapię ani nigdzie indziej, a niecały rok później – w kwietniu 2002 roku – zmarł. Audioslave z Chrisem Cornellem nagrało trzy płyty: „ Audioslave”, „Out of Exile” i „Revelations”. Potraficie sobie wyobrazić, jakby brzmiały, gdyby to muzyczne równanie nie brzmiało RATM + Soundgarden, lecz RATM + Alice in Chains?
ud | fot. Rex Aran Emrick, CC BY-SA 3.0