Robienie wielu rzeczy na przekór przez Metallicę nie wynika ze złości – wyjawił perkusista tej formacji Lars Ulriich w szwedzkim radiu. Niepostępowanie zgodnie z tym, co w podręcznikach czy instrukcjach to podejście, którego nauczył się za młodu w Danii.
Wielu ludzi pyta się o obecność gniewu w moje procesie twórczym. Wielu ludzi, którzy grają rocka, dorastało w rozbitych domach. Ich relacje z rodzicami były problematyczne, opierały się na buncie. Ja nigdy tak nie miałem. To, co napędzało mnie do mocnego grania, to energia, poczucie przynależności do czegoś większego. Złość i wrogość nigdy nie były czynnikami sprawczymi.
Oczywiście on też idzie pod prąd, lecz to kwestionowanie wynika z kultury, w której dorastał.
Sądzę, że wielu Duńczyków po prostu jest przeciw. Gdy ktoś powie: „Idź w lewo”, Duńczycy pójdą w prawo. Metallice też zawsze się podobało się bycie outsiderem, życie we własnym świecie i bycie trochę przeciwko temu, co inni akceptują. Nigdy w zasadzie nie pasowaliśmy do czegokolwiek – Metallica zawsze lubiła energię wynikającą z tego bycia przeciw i skakanie z klifu, a później kombinowanie, gdzie by tu można było wylądować.
Myślicie, że tak samo będzie z następcą albumu „Death Magnetic”, który jest już na ukończeniu? Jego premiera jesienią… no, najpóźniej wiosną przyszłego roku.
ud