Wiele już zostało powiedziane na temat ewentualnego powrotu Led Zeppelin. Wszystko komplikuje się w momencie, gdy o powrót pytany jest Robert Plant, który już wiele lat temu powiedział, że planuje dotrzymać danego słowa i nie reaktywuje zespołu, jeśli jeden z jego współtwórców nie żyje. Choć presja jest ogromna, a ostatnio uaktywnił się Jimmy Page, wokalista nie ma zamiaru zmienić zdania. Jeśli nie ma Planta, nie ma Led Zeppelin – to oczywiste.
W programie "The Ellen DeGeneres Show" Jimmy Page został zapytany, czy zespół wróci do koncertowania:
No cóż, nie wiem. Coraz trudniej się z nim [Robertem Plantem – przyp. mg.] porozumieć, nieprawdaż? Wydaje mi się, że pytasz o to nieodpowiednią osobę. Ujmę to w ten sposób – kocham grać muzykę Led Zeppelin.
Muzyk został zapytany również o głośną sprawę lukratywnej oferty złożonej rzekomo przez Richarda Bransona:
Nic o tym nie wiem. Słyszałem wszystkie związane z tą plotką szczegóły i pomyślałem: "Nic o tym nie wiem". I tak właśnie jest, nie mam pojęcia skąd to się wzięło.
Przypomnijmy, że ostatnio Jimmy Page zajmował się przygotowaniem reaktywacji wszystkich albumów Led Zeppelin, ale od jakiegoś czasu nie ma zbyt wiele do roboty. Coraz częściej mówi o reaktywacji legendarnego zespołu. Wydaje się jednak, że będzie zmuszony do zrealizowania innego pomysłu – chce bowiem stworzyć własny zespół i wyruszyć z nim w światowe tournée.
mg