Lider Metalliki przyznaje, że praca z nim i perkusistą Larsem Ulrichem nie należy do najłatwiejszych, przez co jeszcze bardziej podziwia Grega Fieldmana za jego wkład w najnowszy album zespołu. W wywiadzie dla magazynu „Revolver” powiedział:
Muszę wyrazić wobec niego podziw, bo praca z nami nie jest łatwa. Wskoczenie pomiędzy mnie i Larsa w trakcie miksów może okazać się czymś nierozsądnym. Ale on wykonał dobrą robotę, pełniąc rolę arbitra, czy jak go tam nazwiecie. Facet jest dość wyluzowany i potrafi wyrazić swoją opinię, bez upierania się przy swoim. Nie oznacza to, że musieliśmy obchodzić się z nim jak z jajkiem, ale myślę, że trochę z Larsem wyluzowaliśmy. Było znacznie mniej… nie powiem kłótni, ale nieporozumień, bo bardzo mu zaufaliśmy.
James Hetfield chwalił też uzyskane brzmienie na „Hardwired”, przyznając, że szukali czegoś bardziej przyjaznego uchu niż w przypadku płyty „Death Magnetic” z 2008 roku.
Uważam, że „Death Magnetic” jest bardzo potężny i uwielbiam go, ale trochę za bardzo atakuje uszy. Najnowsza płyta jest głośna i potężna, ale jednocześnie cieplejsza.
Greg Fieldman nawiązał współpracę z Metallicą w 2007 roku. Przy wyprodukowanym przez Ricka Rubina „Death Magnetic” pełnił rolę realizatora, potem był współproducentem nagranej z Lou Reedem płyty „Lulu”. Jako realizator bądź producent współpracował także z takimi artystami, jak System Of A Down, Red Hot Chili Peppers, Slipknot, Slayer, Black Sabbath i Adele.
rf