Kilka dni temu Izzy Stradlin na Twitterze ujawnił, dlaczego nie bierze udziału w powrocie Guns N’ Roses. Poszło oczywiście o pieniądze.
Podczas 25 koncertów trasy „Not in This Lifetime” zespół Guns N’ Roses zarobił prawie 117 mln dolarów (według magazynu „Billboard” systematycznie tworzącego takie zestawienia). To ok. 4,7 mln dolarów za jeden występ. Według najnowszych doniesień Izzy’emu nie chciano odpalić nawet 5%.
Człowiek z otoczenia zespołu, podpisujący się MSL, podzielił się tymi rewelacjami na forum GNRTruth.
W obronie Izzy’ego: ciężko jest w 140 znakach wyjaśnić skomplikowaną i pełną niuansów sytuację. Wiemy, że Izzy brał w pewnym momencie udział w próbach i negocjował pojawienie się podczas kilku koncertów w kwietniu. Nigdy nie dyskutowano o równej płacy. Negocjowano pięciocyfrową liczbę za występ. Ale spora tu przestrzeń do negocjacji: 10 tysięcy, 99 tysięcy?
Ilekolwiek to było, Izzy’emu to nie odpowiadało i odpadł. Nie potrzebuje ich ochłapów, a oni nie muszą wyrzucać kupy pieniędzy na człowieka, który nie sprzeda wielu biletów.
Od początku nie rozważano powrotu Izzy’ego Stradlina na stałe – na takich zasadach jak teraz w GNR gra Slash czy Duff McKagan. Gitarzysta miał pojawiać się na scenie podobnie jak perkusista Steven Adler – co któryś koncert na dwa, trzy utwory. Axl Rose nie rozumie, dlaczego tak wyszło z gitarzystą.
ud