Geezer Butler zgodził się w końcu porozmawiać o decyzji Black Sabbath o końcu kariery po trasie koncertowej „The End”. Portalowi Austin360 wyznaje:
Kiedy zaczynaliśmy, nie spodziewałem się, że potrwa to dłużej niż kilka la, nie mówiąc już o 50 latach. Nigdy nie pomyślałem, że przekształci się to w karierę na całe życie. Wyjątkowo miłe jest to, że wpłynęliśmy na wiele innych zespołów i po tak wielu latach wciąż tyle znaczymy.
Basista dodaje, że obecnie bardzo solidnie przygotowują się do ostatnich koncertów w rodzinnym mieście Birmingham, które odbędą się na początku lutego 2017 roku. Muzycy wiedzą, że są bardzo ważne, bo ludzie dobrze je zapamiętają – a chcą, by wspomnienia były jak najlepsze. Geezer ma mieszane uczucia, jeśli chodzi o te ostatnie występy.
Będzie słodko-gorzko. Wiele osiągnęliśmy, to było coś wspaniałego, trwało tak długo i wciąż się liczy – to coś, z czego można być dumnym. Moje życie będzie bardzo puste bez zespołu. Mam nadzieję, że nasza muzyka będzie obecna przez długi czas po naszym odejściu.
Rozumiecie coś z tego? Wokalista Ozzy Osbourne chce grać dalej i planuje solową płytę, a nie emeryturę. Geezerowi będzie brakować zespołu, a gitarzysta Tony Iommi, choć nie pali się do koncertów, zaznacza, że w przyszłości Black Sabbath może jeszcze coś stworzyć… Dlaczego zatem „The End”?
ud