Założyciel Cradle of Filth i wokalista Devilment od początku świadomie budował swój mroczny wizerunek. Magazyn „Metal Hammer” postanowił zapytać Daniego Filtha o te jego aspekty, których nie prezentował dotychczas światu. Jaki był najgorszy pomysł w życiu, na który wpadł?
To by zakładało, że czegoś żałuję, a życie jest zbyt krótkie – ja żyję zbyt krótko – by czegokolwiek żałować. Jednak jeśli już czegoś bym żałował, byłoby to rozpoczynanie nocy od Red Bulla i wódki. A w zasadzie wszystko, w co zaangażowane były Red Bull i wódka.
Czyżby chodziło o jakieś przygody z fankami? Miał z nimi jakieś dziwne doświadczenia?
Nagraliśmy płytę „Cruelty and the Beast” o Elizabeth Bathory i jedna fanka była przekonana, że w poprzednim życiu była Elizabeth Bathory oraz że ja byłem księciem, jej towarzyszem. Później graliśmy w Ameryce i człowiek organizujący koncert miał nas zawieźć do sklepu, ale niespodziewanie go minął i zaczął swoją opowieść. Przerażony zdałem sobie sprawę, że to były chłopak tamtej dziewczyny, a ona rzuciła go, bo wierzyła, że jestem jej księciem. Pomyślałem, że wiezie nas na jakieś pole, byśmy wykopali sobie grób.
Dani opowiedział także o dziwnym uczuciu, które go ogarnęło, gdy w 1993 roku perkusista grupy Emperor wyznał mu, że zabił człowieka. Wspominał też, jak w Watykanie został aresztowany, gdyż jego klawiszowiec przebrany był za księdza. Nikt za to nie przejął się wtedy koszulką z napisem „I Love Satan”, którą miał na sobie ktoś inny. Więcej na ten temat znajdziecie tu.
Ostatnia płyta Cradle of Filth to pochodząca z lipca 2015 roku „Hammer of the Witches”. W tym roku Dani Filth poświęcał więcej czasu swojemu drugiego projektowi – Devilment. Zespół 18 listopada 2016 roku wydał płytę „II – The Mephisto Waltzes”. Z niej pochodzi utwór „Hitchcock Blonde”.
ud