Flea został poproszony o wykonanie hymnu Stanów Zjednoczonych przed meczem NBA pomiędzy Los Angeles Lakers a Utah Jazz. Muzyk zadania się podjął, ale – jak się należało spodziewać – pokusił się o własną, dość oryginalną interpretację tego ważnego dla amerykanów dzieła. Oto efekt jego wysiłków:
Niedługo po zagraniu hymnu w sieci pojawiło się wiele krytycznych uwag dotyczących interpretacji hymnu. Wiele osób po prostu uważało, że Flea mocno przesadził, ale sam muzyk nie robił sobie wyrzutów, a na zaczepki odpowiedział w wywiadzie dla TMZ:
Człowieku, nie obchodzi mnie to. Wiem, że ludzie, którzy lubią muzykę, polubili moje wykonanie. Uważam, że było piękne. Nie dbam o zbyt małe umysły, które wkurzają się, gdy coś im się nie spodoba. Lubię wielkie umysły.
Flea wraz z kolegami z Red Hot Chili Peppers już niedługo odwiedzi nasz kraj – muzycy pojawią się na Open’er Festivalu 2016. Wasze umysły są na tyle duże, żeby poradzić sobie z tym występem…?
mg