Lider Pearl Jam jest wielkim fanem baseballu. Najbardziej na świecie kocha oczywiście jedną drużynę – Chicago Cubs. Często w odpowiednim stroju (koszulka, czapka itd.) pojawia się na ich meczach, a potem… potem opija przegraną w klubowym barze.
Tak też było 20 października po meczy z New York Mets. Eddie Vedder razem z byłym hokeistą Chicago Hawks Chrisem Cheliosem odwiedził bar The Lodge. Jak donoszą inni obecni w tym czasie w tamtym miejscu, obaj panowie, by pocieszyć innych zawiedzionych kibiców osobiście serwowali im piwo.
Ciekawe, czy przypadkiem nie dzieje się tak tylko po przegranym pojedynku… Eddie Vedder jest oddany Chicago Cubs całym sercem. Przed meczem też zawsze znajdzie czas dla fanów.
A może muzyk zamiast sportem zająłby się trochę Pearl Jam? Ostatnia, dziesiąta studyjna płyta grupy, „Lightning Bolt”, pochodzi z 2013 roku. W tym roku zespół zagrał tylko jeden koncert – 26 września podczas Global Citizen Festival w Nowym Jorku. Na szczęście już wkrótce to się ma zmienić. Na listopad planowane jest dziewięć występów w Ameryce Łacińskiej.
ud