To już nie pierwszy raz, kiedy Doro ponosi szkody z tego powodu. W 2011 roku jej dom ucierpiał z powodu huraganu Irene. Tym razem jednak został zniszczony doszczętnie. Jestem w Nowym Jorku od 1987 roku i nic się nie działo – mówi Pesch. A teraz dwa razy, to jest niewiarygodne. Wokalistka jednak dodaje, że nie jest z tego powodu załamana. Dla mnie żadna z tych rzeczy nie jest ważna. Ciągle mogę śpiewać, grać muzykę i cieszyć się czasem spędzonym z fanami. To ma prawdziwą wartość w życiu. Nie potrzebuje materialnych rzeczy. Chociaż mieszkanie było ładne. Czasami jednak myślę, cholera, wszystkie te miłe prezenty od fanów – bo jestem osobą, która wszystko zbiera – teraz są w oceanie.
mk
KOMENTARZE