Chudy Biały Książę zmarł 10 stycznia 2016 roku w wieku 69 lat. Od jego śmierci niedługo miną cztery miesiące, a fani co i rusz odkrywają coś nowego związanego z Davidem Bowiem.
Niedawno w sieci pojawił się nieznany utwór z 1970 roku „To Be Love”. Niedługo później udostępniono nowy teledysk do utworu „I Can’t Give Everything Away”. Podobno ponadto David Bowie przygotował kilka płyt do wydania po swojej śmierci. Najnowsze odkrycie wiąże się jednak jeszcze z ostatnią płyty artysty zatytułowaną „Blackstar”.
Gdy ten krążek się ukazał, wielu fanów zaskoczyła dość oszczędna w środkach wyrazu okładka – opowiada magazynowi „Dezeen” jej autor Jonathan Barnbrook.
Teraz jest już mniej takich głosów, ale wielu ludzi na początku mówiło, że jest słaba, że jej zaprojektowanie zajęło pięć minut. Sądzę jednak, że powstało pewne nieporozumienie związane z jej prostotą.
Ujawnia, że graficzna oprawa albumu ma ścisły związek z losami samego Davida Bowiego.
To był człowiek, który zmagał się z własną śmiertelnością. Użycie symbolu na „Blackstar” – ★ – zamiast napisania zwyczajnie „blackstar” ma wymiar pewnej finalności, ciemności, prostoty; to też reprezentuje muzyka. Jest tam zapisana idea śmiertelności i oczywiście czarnej dziury, która wsysa wszystko, Wielkiego Wybuchu, początku wszechświata, może również jego końca, jeśli rzeczywiście będzie miał miejsce. To są rzeczy, które wiążą się ze śmiertelnością.
Dowód na to, że okładka jest dużo bardziej skomplikowana niż początkowo sądzono, właśnie został odkryty. Gdy płytę umieści się w mocnym świetle słonecznym, grafika przemienia się z czarnej w iskrzące się gwiazdami niebo. Gdy źródło światłą zostanie usunięte, wszystko znika. Zobaczcie, jak wtedy wygląda „Blackstar”.
Odkryliście to wcześniej sami?
ud