Niedawny wywiad Geezera Butlera dla „Bass Guitar Magazine” rozpoczął się od stwierdzenia dziennikarza Jamie Blaine’a:
Kiedy byłem chłopcem, księża twierdzili, że muzyka Black Sabbath pochodzi od diabła. Trafił mi do rąk egzemplarz „Master of Reality” i słowa okazały się z ducha chrześcijańskie.
Basista Black Sabbath wytłumaczył, dlaczego tak zespół był wtedy odbierany.
Ludzie lubią doszukiwać się „zła” w muzyce, więc cytowali wyrwane z kontekstu „pope on a rope”. Ludzie lubią wynajdywać to, co negatywne. Nie byliśmy zainteresowani w pisaniu o „przyjemnych” rzeczach na świecie; każdy o tym pisał. Chcieliśmy wstrzyknąć trochę realizmu do naszej muzyki.
Niestety wiele osób często opiera swoją opinię na pierwszych słowach, z którymi się styka – tytule i nazwie.
Sądzę, że gdybyśmy nazywali się White Sunday (ang. biała sobota), reakcja byłaby zupełnie inna.
Natura ludzka przez ponad 40 lat się nie zmieniła. Dwa lata temu wiele osób źle pojęło tytuł utworu „God is Dead?” z ostatniego albumu grupy, „13”.
Geezer Butler chciał go zatytułować „American Jihad”. Tekst nie ma wiele wspólnego ze słynnym zdaniem Fryderyka Nietzschego, dotyka raczej problemu zła na świecie, czynionego w imię jakiejś ideologii. O bezpośredniej inspiracji jakiś czas temu wspominał Ozzy Osbourne.
Siedziałem w gabinecie lekarza i leżał tam magazyn z tą linijką na okładce. Pomyślałem „Tak – ludzie wlatują samolotami w World Trade Center z powodu Boga, tyle okropnych rzeczy się dzieje w imię Boga.
Ci, dla których tekst liczy się dużo mniej niż sama muzyka, mogli nie zauważyć, że utwór kończy się niosącą nadzieję deklaracją „Nie wierzę w to, że Bóg umarł”. Więcej z gruntu rzeczy pozytywnym przesłaniu dzieł basisty i tekściarza Black Sabbath znajdziecie we fragmentach wywiadu udostępnionych na łamach The Weeklings.
ud