Nieobecność Billa Warda w reaktywowanym zespole Black Sabbath nie tylko oburzyła fanów, ale również była szeroko komentowana przez samych członków zespołu. Teorii było wiele – miało chodzić o pieniądze, innym razem mówiło się, że Ward nie jest przygotowany fizycznie do tras koncertowych. Niezależnie od powodu, perkusista nie zagrał ani na płycie "13", ani nie pojawia się na trasie koncertowej promującej to wydawnictwo.
W ostatnim wywiadzie dla Rock Cellar Bill Ward mówił, jak trudna jest dla niego cała ta sytuacja:
Jedyne co słyszałem z płyty "13" to może 40 sekund pierwszego utworu. Później ją wyłączyłem. Po prostu nie mogę jej słuchać.
Nie słyszałem nic z tego albumu i jeśli mam być całkowicie szczery – nie obchodzi mnie on. To zayczajnie zbyt bolesne. Życze im wszystkim szczęścia – co prawda oni tego szczęścia nie potrzebują, ale zawsze życzę im jak najlepiej. Jednak płyty słuchać nie mogę; to bardzo świeża rana.
Bill Ward wspomniał jednak, że był pewien pozytyw w całej tej sytuacji:
Moi fani byli wspaniali. Czuję, że mam z nimi bardzo bliski kontakt – nigdy dotychczas nie czułem takiej bliskości z nimi, jak to dzieje się teraz.
Przypomnijmy, że Black Sabbath przyjedzie do Polski w czerwcu przyszłego roku. Pewne jest, że w łódzkiej Atlas Arenie nie zagra Bill Ward. Na czas trasy koncertowej do zespołu dołączył Tommy Clufetos.
mg