Stowarzyszenie Filmowców Polskich poinformowało, że przez cztery ostatnie tygodnie film „Zimna wojna” obejrzało w Polsce 513 510 widzów. Kiedy weźmiemy pod uwagę specyfikę filmu można mówić o sporym sukcesie Pawła Pawlikowskiego. Najlepszych porównaniem niech będzie oglądalność poprzedniego filmu reżysera – „Idy”. Oscarową produkcję w pierwszym miesiącu obejrzało o połowę mniej osób, niż „Zimną wojnę”. W polskim box-office produkcja z Joanną Kulig i Tomaszem Kotem zajmuje obecnie świetną 5. pozycję.
Wielu ekspertów uważa, że film „Zimna wojna” jest najpoważniejszym europejskim kandydatem do Oscara, ale czy te przewidywania okażą się słuszne przekonamy się dopiero za jakiś czas. Nie ulega jednak wątpliwości, że Pawlikowski po raz kolejny przygotował film, który zyskał uznanie nie tylko w Polsce, ale również na całym świecie.
Podobnego zdania jest Robert Filipowski, który zrecenzował „Zimną wojnę” na łamach naszego portalu:
Osadzony w pierwszych latach powojennych film opowiada o romansie Wiktora Warskiego (w tej roli Tomasz Kot) i Zuli Lichon (Joanna Kulig) – on jest pianistą ludowego zespołu Mazurek, ona młodą śpiewaczką i tancerką. Rzuceni w wir historycznej, powojennej zawieruchy walczą o swoją miłość, odnajdując się w różnych zakątkach Europy. Pawlikowski jednak unika nachalnego drążenia fabuły, co mogłoby sprawić, że film przerodziłby się w melodramat, a opowiada tę historię za sprawą cudownie skomponowanych obrazów i wyrazistej muzyki. Zrujnowany kościół gdzieś na polskiej wsi. Spalony dworek, w którym odbywają się przesłuchania do zespołu. Przedzielony zasiekami Berlin. Zadymione knajpki w Paryżu. Słoneczna Jugosławia. Te wszystkie obrazy wgryzają się w pamięć, a każde ujęcie ma swoje znaczenie, swoją treść i kompozycyjny kunszt.
„Zimna wojna” do polskich kin trafiła 8 czerwca.
mg