Dani Filth nie jest zwolennikiem streamingu, a Spotify nazywa kryminalistami.
Wokalista Cradle Of Filth działa w przemyśle muzycznym od 30 lat i widział jak się on zmienia na przestrzeni czasu, jak nośniki fizyczne wypierane zostają przez streaming.
W wywiadzie dla „Rock Hard Greece” Dani Filth twierdzi, że sytuacja na niekorzyść muzyków zaczęła zmieniać się w 2006 roku:
Zrobiło się znacznie trudniej, gdy pojawiły się platformy streamingowe, które nikomu nie płacą. Spotify to najwięksi kryminaliści na świecie. W zeszłym roku mieliśmy 25-26 milionów odtworzeń, a ja osobiście dostałem może 20 funtów. To mniej niż stawka godzinowa. Jeśli nie dostajesz pieniędzy, nie masz nic do podziału. Dziś jedyni ludzie, którzy kupują płyty to kolekcjonerzy, reszta słucha za darmo. Dlatego wiele zespołów od czasu pandemii nie gra tras. Benzyna podrożała. Autokary podrożały. Koszty życia wzrosły. Dziś zespołom jest trudno. Trudno jednak wybić ludziom z głowy, że muzyka nie jest przywilejem, że muzyka nie jest za darmo. Nie mogę wejść do sklepu i wziąć kiści bananów mówiąc, że rosną one na drzewach, więc powinny być za darmo. Zostałbym aresztowany za kradzież. A jednak nie ma problemu, gdy ludzie ściągają muzykę za darmo. Przemysł muzyczny leży. Nadal lubię robić muzykę, nie zrozumcie mnie źle. Kocham to, ale są miliony powodów, żeby tego nie robić. Czasy są trudne.
28 kwietnia ukazał się koncertowy album Cradle Of Filth, “Trouble and Their Double Lives”.