Perkusista Death Angel ciężko przeszedł chorobę COVID-19. Jak się czuje dziś?
Will Carroll był jednym z pierwszych znanych muzyków, który zachorował na COVID-19. Wirusem zaraził się w lutym 2020 roku, kiedy wracał z trasy koncertowej Death Angel po Europie. Perkusista ciężko przeszedł chorobę – przez dwa tygodnie podłączony był do respiratora i nie było pewne, czy uda mu się przeżyć.
W wywiadzie dla „Rock Talks” mówi, jak się czuje dziś – prawie rok po zachorowaniu:
Kiedy byłem w śpiączce przeszedłem zawał, moje serce więc ucierpiało. Ale po kilku miesiącach odpoczynku i zdrowszego stylu życia, moje serce całkowicie się odbudowało. Podczas ostatniego badania lekarz powiedział, że serce mam w porządku. Co ciekawe, moje płuca nie ucierpiały, tylko serce. To zaskakujące, ale wszystko teraz jest dobrze i nie odczuwam żadnych skutków ubocznych. Miałem dużo szczęścia. Dzisiaj gram na bębnach lepiej niż kiedykolwiek. To bardzo dziwne. Może to dlatego, że nie piję tyle, co kiedyś i nie imprezuję. Bardziej o siebie dbam, więc pewnie ma to jakiś związek. Kiedy wypisali mnie ze szpitala nie potrafiłem chodzić. Musiałem się od nowa uczyć chodzić. To było najstraszniejsze. Ale jakiś tydzień później zacząłem chodzić bez niczyjej pomocy, a terapeuta myślał, że zajmie to z miesiąc.
Zespół Death Angel w lutym 2020 roku grał trasę koncertową z zespołami Exodus i Testament. Po powrocie z trasy wielu członków tych zespołów i ekipy zachorowało, ale tylko Will Carroll przeszedł chorobę tak ciężko.