Wokalista musiał stawić czoła fanom, którzy chcieli na scenie zobaczyć Ozzy’ego.
Na początku lat 80. Black Sabbath powrócił z Ronniem Jamesem Dio na wokalu. Wydane z nim albumy „Heaven & Hell” i „Mob Rules” przeszły do klasyki rocka, ale wówczas wielu fanów nie mogło się pogodzić z tym, że w zespole nie ma Ozzy’ego Osbourne’a. Sam Dio też nie był szczęśliwy musząc śpiewać stare piosenki Black Sabbath.
W wywiadzie dla „Another FN Podcast With Izzy Presley” perkusista Vinny Appice wspomina:
Ronnie musiał sobie poradzić z tymi wszystkimi ludźmi, którzy przynosili na koncerty tabliczki z napisami „Gdzie jest Ozzy?” i tak dalej. I nie znosił śpiewania tamtych piosenek. Nienawidził śpiewania „Iron Man”, „Sweet Leaf” i innych kawałków z czasów Ozzy’ego. Dlatego potem wróciliśmy jako Heaven & Hell, żebyśmy nie musieli grać więcej piosenek z czasów Ozzy’ego.
Więcej o fascynującej historii Black Sabbath i Ozzy’ego znajdziecie w naszym Wydaniu Specjalnym poświęconym temu zespołowi. Dostępne jest także w pakiecie z innymi Wydaniami.
5X WYDANIE SPECJALNE – KUP ONLINE