Perkusista Mötley Crüe wyjawił, co pomyślał, kiedy na scenie pojawiła się Nirvana.
Kiedy na początku lat 90. Nirvana odniosła gigantyczny sukces, mówiło się, że pogrzebała nim cały nurt glam rocka i glam metalu. Zespoły z tych nurtów, które w latach 80. odnosiły ogromne sukcesy, nagle napotkały drastyczny spadek zainteresowania. Wśród nich był Mötley Crüe.
Czy Tommy Lee miał Nirvanie za złe, że tak bardzo wpłynęła na kształt sceny muzycznej? W wywiadzie dla „Apple Music” perkusista przyznaje, że wręcz przeciwnie:
Powitałem ten zespół z szeroko otwartymi ramionami. Pomyślałem sobie: „W końcu ktoś namieszał, dziękuję”. Istniało wtedy dużo zespołów, które brzmiały tak samo, a uwielbiam, kiedy ktoś rzuci granat, namiesza i powie „a my pójdziemy w tamtą stronę”. Uwielbiam to, co zrobili. A także, co zrobił Soundgarden. A potem to już potoczyło się samo.
Mötley Crüe przez wiele lat miał problemy, żeby powrócić do poziomu popularności sprzed sukcesu Nirvany. W tym roku grupa miała się reaktywować na trasę koncertową, która cieszyła się dużym zainteresowaniem. Została jednak odwołana z powodu koronawirusa.