Hologramowy Ronnie James Dio koncertuje obecnie w Europie i przyciąga na występy całkiem sporo fanów. Nie zmienia to jednak faktu, że projekt od samego początku budzi spore kontrowersje i wielu miłośników twórczości wokalisty uważa, że wszystko zostało zorganizowane dla pieniędzy.
Sabaton nagra płytę o Napoleonie?
Jak to zwykle bywa, projekt jest z jednej strony krytykowany, a z drugiej broniony. Tym razem głos w sprawie zabrał wokalista Tim „Ripper” Owens, który jest jednym z muzyków zaangażowany w koncerty z cyklu „Dio Returns”:
Ja, jako fan muzyki, nie byłem początkowo przekonany do tego pomysłu, ale postanowiłem sprawdzić jak to wszystko wygląda. W mojej opinii to coś przełomowego. Chętnie zobaczyłbym hologram Davida Bowiego, czy występ AC/DC z kilkoma utworami „zaśpiewanymi” przez Bona Scotta. Chciałbym obejrzeć muzyków, których nigdy nie widziałem podczas występów scenicznych – na przykład Elvisa.
Na agresywne ataki ostatnio odpowiedział również inny muzyk zaangażowany w projekt, Craig Goldy. Postanowił on podać przykład występu w Warszawie, który szczególnie zapadł mu w pamięć:
Gdybyś mógł tam być i zobaczyć tyle radosnych twarzy, zobaczyć łzy w oczach osób, które łączy miłość do Ronniego (…) Nie ma płatnych spotkań, tylko jego prawdziwi przyjaciele i rodzina – tak to widzę. W tym momencie okazało się, że hologram czy „Dio Disciples” nie są potrzebne, ponieważ liczyła się tylko moja i ich miłość do Ronniego. Piękne było to, że to wszystko płynęło z naszych serc. Jednocześnie pokazuje, że całe to przedsięwzięcie ma sens, ponieważ dzięki niemu wciąż utrzymujemy go przy życiu, a jego droga, którą kroczył z fanami, wciąż trwa!
– powiedział muzyk.
Koncert hologramowego Ronniego Jamesa Dio odbył się 9 grudnia w Warszawie.
mg