Sting zagrał w weekend specjalny koncert niedaleko miejsca swojego zamieszkania. Zakład belgijskiej firmy, który jest przeznaczony do likwidacji, znajduje się w miejscowości Figline Valdarno. To właśnie tam muzyk ma swój dom, wielkie gospodarstwo, a także własną winnicę.
W sobotę rano odwiedził on manifestujących robotników, którzy otrzymali listy z zawiadomieniem o tym, że zostaną wkrótce zwolnieni. Od tego czasu każdego dnia, przed bramą zakładu, organizowana jest pikieta, która – jak na razie – sprawiła, że datę zamknięcia fabryki przełożono o miesiąc. Jeśli jednak do niego dojdzie, pracę straci w sumie 318 osób.
Jak informuje włoska agencja prasowa Ansa muzyk wysłuchał historii około 400 osób, które brały udział w pikiecie (wśród nich były też rodziny robotników), a następnie przekazał im słowa wsparcia. Ponadto Sting wziął do ręki gitarę i zaśpiewał kilka utworów, w tym swoją solową kompozycję „The Last Ship”, pochodzącą z tak samo zatytułowanego albumu z 2013 roku, która opowiada historię zamknięcia stoczni w Wallsend na terenie Anglii, gdzie pracował jego ojciec.
Wyjątkowym momentem była także zagrana przez muzyka włoska piosenka, którą protestujący od razu zaczęli śpiewać:
W repertuarze nie zabrakło także legendarnego utworu The Police, „Message in a Bottle”:
Warto także wspomnieć, że Sting stwierdził, że wizytę u protestujących uważa za swój obowiązek.
W ostatnich miesiącach muzyk intensywnie koncertował wraz z jamajskim wokalistą reggae, Shaggy'm. To właśnie razem z nim nagrał album „44/876”, który na rynku ukazał się w kwietniu tego roku.
szy