W trakcie prac nad albumem „4” u prawie całego zespołu Slasha zdiagnozowano koronawirusa. Kto go najciężej przeszedł?
Slash w wywiadzie dla „Teraz Rocka” przeprowadzonym przez Wiesława Weissa opowiada o tym, że podczas prac nad albumem „4” on, Myles Kennedy oraz cały zespół The Conspirators za wyjątkiem Franka Sidorisa zachorowali na koronawirusa. Jak to wpłynęło na przebieg nagrań?
Slash wyjawił, że Myles Kennedy i Brent Fitz przeszli chorobę dość ciężko:
Obaj wylądowali na tydzień w łóżku. Ja byłem niedługo po szczepieniu i nie miałem żadnych objawów. Jedyne, co mnie dotknęło, to pięciodniowa kwarantanna. Podobnie Todd Kerns – też zdążył się zaszczepić i nie miał poważniejszych objawów, jedynie tak jak ja musiał odbyć kwarantannę. Myles został zdiagnozowany zaraz po tym, jak dokonaliśmy podstawowych nagrań, a my wszyscy w następnej kolejności. Szczęśliwie więc główną część sesji mieliśmy za sobą. Czekały nas tylko drobne dogrywki – partii wokalnych w tle, mojej gitary, o czym już mówiłem, i perkusjonaliów. Ja zresztą zdążyłem ze swoimi dogrywkami – zrobiłem to dokładnie tego dnia, kiedy Myles zadzwonił, że ma pozytywny wynik testu. Potem, kiedy okazało się, że Brent i Todd też są chorzy, zacząłem miksować nagrania. A kiedy cała trójka poczuła się lepiej, poprosiliśmy o przewiezienie sprzętu do domu w Nashville, w którym wszyscy się zatrzymaliśmy, i chłopaki dograli dodatkowe partie wokalne w trakcie kwarantanny. A kiedy mogli już opuścić budynek, Brent dograł perkusjonalia. W tym czasie ja z kolei miałem kwarantannę. No ale w końcu mogliśmy wszyscy wrócić do studia i skończyć miksować płytę razem. Ciekawe doświadczenie. Praca nad płytą połączona ze wspólnym pokonywaniem choroby. Powiem ci, że jeszcze bardziej związało nas to ze sobą. Ale najlepszy był oczywiście czas, zanim okazało się, że jesteśmy chorzy. To była kurewsko udana sesja! Nie pamiętam lepszej.
Cały wywiad ze Slashem znajdziesz w lutowym numerze „Teraz Rocka”, który od dzisiaj jest w sprzedaży. Sprawdź, co w nim znajdziesz.