Sky Ferreira, po pełnym napięć rozstaniu z Capitol Records, wciąż walczy o odzyskanie swoich utworów, które nagrała w trakcie współpracy z wytwórnią.
W wywiadzie dla magazynu „Vogue” piosenkarka wyjaśniła, że nie może obecnie udostępniać piosenek, które nagrała w czasie kontraktu z Capitol:
Nawet jeśli to ja płaciłam za wszystkie sesje nagraniowe, na razie nie mogę ich udostępnić. Próbuję je odzyskać, ale wiem, że nie odzyskam wszystkich. Ludzie mówią mi, żebym nagrała je ponownie, ale ja nie mam takich środków jak Taylor Swift. Wszystkie pieniądze, które zarobiłam jako artystka, przeznaczałam na tworzenie muzyki.
Rozstanie z Capitol Records w zeszłym roku było tylko kulminacją wieloletnich napięć. Już przy okazji debiutanckiego albumu Sky Ferreira „Night Time, My Time” z 2013 roku wytwórnia zablokowała finansowanie sesji nagraniowych.
Artystka musiała pokryć ich koszty z własnej kieszeni. Wytwórnia próbowała blokować także możliwość promocji płyty, w tym wywiady. Mimo tych przeszkód album zdobył uznanie krytyków i fanów:
Oni chcieli, żebym wyglądała jakbym była niekompetentna, a to nie była moja wina, że nie mogłam wydawać nowej muzyki przez 10 lat. Wytwórnia chciała, żebym wyglądała na problematyczną, żeby nikt nie chciał ze mną pracować, gdy już odzyskam wolność.
Według piosenkarki decyzja o zakończeniu współpracy została przekazana w sposób wyjątkowo nieprofesjonalny:
Otrzymałam wiadomość o zakończeniu kontraktu w 10. rocznicę mojego debiutanckiego albumu, w weekend, przez automatyczną wiadomość, która została do mnie przekierowana. To było takie personalne.
Ostatecznie Sky jest zadowolona, że uwolniła się spod rygoru Capitol Records:
To wyzwalające, ale szczerze mówiąc, nadal jestem wściekła z powodu tej sytuacji.
Już w ten piątek, 5 grudnia, Ferreira wypuści nowy utwór zatytułowany „Leash”, napisany na potrzeby filmu „Babygirl” w reżyserii Haliny Reijn. Do piosenki powstał również teledysk.
Wkrótce po „Leash” artystka planuje wydać kolejne niezależne utwory, a w przyszłym roku wyruszyć w trasę.